29 marca 2015

Kontynuuje !

Będę pisać to opowiadanie!Dziękuję za komentarze pod wcześniejszym postem i mojej Paulince, która otworzyła mi oczy!
Niestety nie pojawi się rozdział dziś ani jutro, ponieważ nie mam internetu domu i nie mam jak napisać, a teraz pisze do was z telefonu koleżanki, która użyczyła mi na moment.
12 marca miała urodziny moja Paulinka.Wszystkiego najleszego mysiu pysiu!!!!:*
Dziś ma moja Juleczka.Sto lat bejbe! :*** :**

25 marca 2015

Zayn Malik odszedł. :(

Może wiecie może nie, ale Zayn odszedł z zespołu.:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:
Płacze, rycze, becze.Jestem zdruzgotana.Nie wiem czy kontynuować to opowiadanie.Chcecie?
W sumie i tak mam mało czytelników, więc co mi szkodzi?W weekend podejmę decyzje.


















Rozdział 17


Postanowiłam pójść do Raven, którą spotkałam na ostatniej imprezie z Malikiem.Jest z przymusu w burdelu.
Gdy tylko weszłam do budynku, gdzie pracowała Rav, poczułam woń męskich perfum.Czego mogłam, się spodziewać-mężczyźni i ich popędy seksualne.
-W czym mogę pomóc?-spytała cycata recepcjonistka nie miło.
-Przyszłam do Raven....-powiedziałam niepewnie, ponieważ nie wiedziałam jak ma na nazwisko.
-Gedon.Ma klienta, zaczekaj.-powiedziała i powróciła do grzebania w szufladzie.Usiadłam na sofie, która stała obok recepcji i zaczęłam grzebać  w telefonie.
Po 13 minutach wyszedł z budynku pewien mężczyzna w pogniecionym garniaku i źle zawiązanym krawatem.Miał brązowe oczy i tego samego koloru włosy.Był wysoki.Rysami twarzy przypominał mi kogoś, ale nie wiedział kogo.Otrząsnęłam się z zamyśleń, kiedy cycata kobieta powiedziała numer pokoju, w którym znajdowała się Raven.Skierowałam się na drugie piętro i zapukałam.Usłyszałam ciche proszę.Weszłam i zastałam płaczącą dziewczynę ubraną tylko prawdopodobnie w szlafrok.
-Raven?-spytałam, ponieważ dziewczyna była odwrócona do mnie tyłem.Blondynka odwróciła się.
-Siena?-szepnęła.
-Sienen.-uśmiechnęłam się słabo i usiadłam koło niej.Otworzyłam usta aby zacząć mówić, ale mnie wyprzedziła.
-Nie daje rady.Nie chce tu być.Codziennie budzę się z nadzieją, że to jakiś popieprzony sen, ale nie dzieje się to naprawdę.Kiedyś walczyłam, nie chciałam żeby mnie ktoś dotykał, broniłam się.Ale zaczęli mnie bić, jak byłam nie posłuszna.Szantażowali mnie, że zabiją moją starszą siostrę, która jedyna żyję z mojej rodziny.Zmienili mi nazwisko bo była poszukiwana, moja siostra mnie szukała.Miałam nazwisko Tacks.Teraz Gedon.Które lepsze?Wiesz co nie odpowiadaj.Jestem tutaj od trzech lat.Trzy lata.
Zaczęłam jak miałam 14 lat.W wieku czternastu lat straciła dziewictwo.Czy to nie brzmi okropnie?
Zostałam sprzedana przez własnego ojca.Rozumiesz to?Bo ja nadal nie.Miał duży dług u Malika.Ojciec nie miał pieniędzy, wię..
-Czekaj.Czy ja dobrze zrozumiałam, że to wszystko sprawka Malika?To on cię bił i szantażował ?
-Głównie.On, Arthur...
-Arthur ten idiota!?
-On tylko taki się wydaje.Zabił moją jedyną przyjaciółkę, też tu wylądowała.-powiedział i rozpłakała się jeszcze bardziej.Przytuliłam ją do siebie, aby poczuła, że ma oparcie na mnie.W mojej głowie panowała burza nerwów.Malik jest okropną osobą tak samo jak Arthur dopiero teraz sobie to uświadomiłam.Jak ktoś w gangu może nie być okropny?-zapytała moja świadomość pytanie retoryczne.
-Przepraszam Rav, ale muszę iść.Postaram jutro do ciebie przyjść rano.
-A ty nie chodzisz jeszcze do szkoły?
-Do diabła z szkołą.-mruknęłam i wyszłam z pokoju.

                                                              ♦•♦•♦•♦•♦
-Sienen?Co ty tu robisz?-zapytał Arthur,po tym jak otworzył mi drzwi.
-Jest Zayn pieprzony Malik?-zapytałam spode łba.
-Tak?Ale co ty tak... .-przerwałam mu w targając do domu, poprawka willi o rozglądając się za Malikiem.-Taka wkurwiona?-dokończył ten idiota.-Okres czy jak?-zapytał podchodząc do kanapy, chcąc usiąść, ale nie zrobił tego ponieważ złapałam go za koszulkę i przygniotłam do ściany, nie kontrolując swoich emocji.
-Skarbie, moze przenieślibyśmy do jakiegoś pokoju z łóżkiem?-powiedział, uśmiechając się i puszczając mi perskie oko.
-Och spierdalaj.-mruknęłam, mocniej przyciskając go.
-Ej ej jej mnie się tak nie traktuje.-warknął odpychając mnie od siebie, przez co spadłam na sofe.-O co ci chodzi?-zapytał, pochylając się nade mną.wyminęłam go i poszłam do pokoju Zayna.
Wparowałam do niego jak do obory.Zastałam podobną sytuacje, która zdarzyła się trzy tygodnie temu i brali w niej udział Sashia i Luke, a teraz Zayn z tą głupią pindą Czarnowłosąkurwą Dianą.No nie.
-No Diana widzę, że masz trzoszkę cellulitu.O jeszcze brzuszek.Wiesz co w karierze dziwki, chyba nie dozwolone.Ale w sumie co ja tam wiem, ja tak nie zarabiam.-powiedziałam, wchodząc głębiej do pokoju.Malik stał niewzruszony, jakkby to było rzeczą codzienną, przyłapując kogoś na uprawianiu seksu.Czarnowłosiakurwa szybkozakryła swoje ciało ubraniami i ręką.
-Och teraz to się wstydzisz?Tak to...
-Wyjdź stąd.-powiedział Zayn groźnie.Posłuchałam się niego i wyszłam, ale przed tym powiedziałam:
-Tak wogóle to masz małego!-krzyknęłam

Po upływie 15 minut wyszła  z domu/willi Czarnowłosiakurwa, zaraz za nią do kuchni, która była połączona z salonem,gdzie przbywałam, Malik.Usiadłwszy na obrotowym krześle, podpierając łokieć o blat, chrząknął i zapytał:
-Długo będziesz jeszcze tu siedzieć?-na jego pytanie wstałam i podeszłam do niego.
-Kojarzysz Raven Gedon?
-Yhym, przeszkodziłaś mi w ukaraniu jej.
-Co jak to?-powiedziałam, nie rozumiejąc
-Kurwa.Pamiętasz ten dzień...

Flashback

Szłam sobie pustą uliczką Londynu, następnego dnia.Po wczorajszej krótkiej rozmowie pogrzebałam sobie jeszcze w internecie, szukając godnego uwagi filmu, lecz nic nie znalazłam.
Zadziwiająca cisza otaczała się wokół mnie.Może dlatego, że jest 23 a ty się jeszcze szwałędasz?-Podświadomość się odzywa. Ale ten spokój jest dziwny, przerażający.Jakby... strzał usłyszałam.Strzał z pistoletu, dźwięk dobiegał z zaułka nie daleko mnie.Moja ciekawość z inteligencją  zwyciężyła i podbiegłam do tego miejsca.
Dostrzegłam trzy osoby.Jedna to kobieta kucającą przy ścianie budynku, chowając głowę, między kolanami.Druga.. to Arthur.A jak jest Athur to też chyba Zayn.Nie myliłam się, był tam i kierował pistolet ku kobiecie.W sumie ta scena mnie zbytnio nie przeraziła, ponieważ wiedziałam, że w końcu zobaczę jakąś tego typu sytuacje lub nawet gorszą.Ale osoba z zewnątrz mogła by pomyśleć inaczej, bo jak już mówiłam jestem fenomenalną aktorką.I na mojej twarzy się malowało przerażenie,zaskoczenie oraz strach.Zakryłam dłońmi usta.

-T-tą kobietą była Rav!?I ty chciałeś ją zabić!?-oburzyłam się, nie rozpoznałam jej. 
-Nie zabić.Chciałem ją przestraszyć no i może strzelić w kolano.-wzruszył ramionami jakkby to była najnormalniejsza rzecz na świecie.
-Potwór!Jak można o takim czymś tak obojętnie mówić!?Wystraszyć chciałeś ją powiadasz?Strzelić w nogę powiadasz?To jest nie winna osoba, nic ci nie zrobiła a ty ją karasz!?
-Nie była posłuszna!?
-Bo kto kurwa normalny będzie posłuszny, kiedy robi coś z NIE własnej roli!?-krzyknęłam, gestykulując rękami.
-Opanuj się trochę.-do dyskusji przyłączył się Arthur.
-A ty nie lepszy.-powiedziałam, odwracając się do niego.-Ty udajesz takiego idiotę, ale tak naprawdę jesteś taki sam jak Malik!
-Nie przesadzaj, bo.. -zaczął Arthur.
-Bo zabijesz mnie!?Dawaj! nie krępuj się!Co to za różnica, czy umrę teraz czy później, hmm?
Wszyscy kiedyś umrzemy.Nie będzie nas, znikniemy.Nikt nie będzie o na...-nie dokończyłam swojej wypowiedzi ponieważ, Zayn mnie pocałował.
—-—————————
Wiem beznadziejny, krótki ja to wiem, ale postaram się napisać w piątek, sobotę lub niedzielę długi, interesujący rozdział.
Spóźniłam się z terminem I know, bejbis.
Ale wiecie nauka,obowiązki, lenistwo.... .
Komentarzyk?

14 marca 2015

Rozdział 16

Wychodzę z szpitala. Nareszcie! Czuje się całkiem dobrze, niektóre ruchy sprawiają mi ból, ale jest o wiele lepiej niż kilka dni temu.
Jadę taksówką do domu Maxa. Od trzech dni go nie widziałam-ciągle pracuje.Nadal czuje się winna, że mieszkam u niego, a nic praktycznie nie robię-on haruje całe dnie i  noce.
-Panienko jesteśmy na miejscu.-wybudził mnie z transu taksówkarz. Dałam mu pieniądze i niezgrabnie wydostałam się z samochodu.Odrazu po wejściu do domu, zajęłam kanapę i zabrałam się za oglądanie jakiegoś filmu.Był całkiem wciągający. W pewnym momencie, zabrzmiał dzwonek do drzwi.Nie chciało mi się iść by otworzyć, więc krzyknęłam ''proszę'' i kontynuowałam oglądanie.
Niestety zasłonił mi telewizor Zayn, którego się tutaj nie spodziewałam.
-Hej-przywitałam się szybko-mógłbyś się przesunąć?Zasłaniasz.-wychyliłam głowę, tak by chociaż widzieć skrawek telewizora.
-No ładnie witasz gości.-powiedział, opierając dłonie na biodrach, niczym kobieta.-Zabieram cię na randkę.
-Co?Teraz?Nie jestem gotowa!
-To poczekam.-powiedział siadając wygodnie na fotelu, stojący koło sofy.
-Ale jest taki fajny film.-wydęłam wargę i spojrzałam błagalnie na niego.
-Najpierw nalegasz na randkę, a teraz co?-warknął.Nie chciałam go bardziej wkurzać, więc poszłam na górę się przyszykować.
Ubrałam się w różową sukienkę, która w górnej części miała egipskie czarno-turkusowe wzorki , skórzaną, czarną kurtkę i botki.Włosy rozpuściłam, usta musnęłam różową szminką, a na oczach powitały kreski.[klik]
Gotowa zeszłam na dół, gdzie spotkałam Malik w przedpokoju.Dopiero teraz zwróciłam uwagę na jego ubiór.Był odziany w czarne spodnie i szarą bluzkę, opinającą jego mięśnie oraz skórzaną kurtkę, tak samo jak ja.
-Gdzie jedziemy?-zapytałam się, kiedy Zayn odpalił samochód.
-Wesołe miasteczko.-powiedział, nie odrywając wzroku od jezdni.
-Wesołe miasteczko?Serio?
-A czego się spodziewałaś?-zapytał, mocnej ściskając dłonie na kierownicy.
-Naprawdę chcesz tam jechać?
-Możemy pojechać do Macdonald'a.-powiedział, uśmiechając się
-Wesołe miasteczko.
                                                               
-Zayn pójdźmy do tunelu strachu!-powiedziałam, wkładając kawałek waty cukrowej do buzi.Chłopak przytaknął i poszliśmy kupić bilety.
Od dwóch dobrych godzin  świetnie bawiliśmy się w wesołym miasteczku.Pierwszy raz widziałam prawdziwy uśmiech i śmiech Malika.Był zaraźliwy.Odkryłam drugą stronę Zayna, tą lepszą.Gdy nadchodziła mnie myśl, że mam go zabić, psuł mi się humor.Nie chciałam go zabijać, nikogo nie chciałam.Po zakupieniu biletów, poszliśmy w stronę atrakcji.W tym czasie dostałam SMS-a.
Od: Nieznany
Jeden pionek unicestwiony.
Gra się rozpoczęła.
Co to ma znaczyć?Jaka gra?I kto to napisał?Pewnie ktoś sobie robi żarty.Aby nie martwić się dalej i by nie przychodziły mi takiego rodzaju wiadomości, wyłączyłam telefon.
-Coś się stało?-spytał Malik, dotykając mojego ramienia.
-Nie wszystko wporz...-nie dokączyłam, ponieważ moje usta, zostały zakryte ustami Zayna.
                                                               ♦•♦•♦•♦•♦
-To... pa-powiedziałam, dotykając klamkę samochodu, by wyjść.
-Czekaj.-rozkazał, łapiąc mnie za łokieć.Odwróciłam się do niego, a on dał mi soczystego, krótkiego buziaka.Uśmiechnęłam się i ponownie się z nim pożegnałam, tym razem wysiadając z pojazdu, kierując się do tymczasowego domu.Zastałam Maxa w kuchni zmartwionego i smutnego.
-Tak mi przykro.-powiedział
-Ale o co ci chodzi?-zapytałam, zupełnie nie rozumiejąc, tego co powiedział.Chłopak był zdziwiony moim pytaniem, marszcząc brwi, ale po chwili jego twarz się uregulowała i oznajmił:
-Naomi nie żyje.-powiedział cicho.
-Słucham?Nie to... nie jest możliwe.-oznajmiłam z uśmiechem na twarzy, próbując nie wierzyć w to, co powiedział.-Ona jest w szpitalu, jutro wraca do domu.
-Jej ciało.
-Co ty pierdolisz?
-Sienen ja mówię prawdę, zadzwoń do Axarii.
-Okey-odparłam, wyjmując telefon  z kieszeni kurtki i go włączając.Miałam 46 nieodebranych połączeń od mojej najstarszej siostry i 27 od Maxa.Zadzwoniłam do mojej najstarszej siostry.
-Axaria?
-Ona nie żyje.Ktoś ją otruł.-Opuściłam telefon i upadłam na podłogę, płacząc.Naomi nie żyje.Nie ma jej.Mojej siostrzyczki nie ma .
Nigdy z nią już nie porozmawiam.
Nigdy nie zobaczę jej uśmiechu.
Nigdy nie usłyszę jej głosu.
Nigdy już nie powiem jej, że ją kocham.
♦•♦•♦•♦•♦
-Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie,a światłość wiekuista niechaj im świeci.Niech odpoczywają w pokoju.Amen.-powiedział ksiądz, zakańczając pogrzeb Naomi.
Łzy leciały ciurkiem.
jeszcze pół roku temu nie wiedziałam , że moja rodzina jest i była w gangu i ja będę należeć.Nie zdawałam sobie sprawy, że jej zabraknie.
-Sienen, przestań.-powiedziała cicho Axaria, kiedy wychodziłyśmy z cmentarza.-Złe dziewczyny nie płaczą.Przypominam ci , że jesteś w gangu i masz zadanie.
-Nie musisz mi przypominać.Wiem o tym.Ta myśl nie daje mi spokoju, odkąd dołączyłam do tego gówna.-warknęłam
-Sama się w to wpakowałaś.-uśmiechnęła się wrednie.
-Jesteś suką-splunęłam.
-Tak samo jak ty.-jej uśmieszek nie znikał z twarzy.
-Ja przynajmniej mam uczucia.-krzyknęłam, nie wytrzymując-Wolałam bym byś ty nie żyła, niż Naomi!-wykrzyczałam, po czym uświadamiając, co powiedziałam, zakryłam usta dłonią.Axaria i ja w tym samym momencie stanęłyśmy.
-Przepraszam, pomyliłam się.Jesteś gorszą suką!-powiedziała i poszła w inną stronę niż powinniśmy.

Dotarłam do domu po piętnastu minutach.Nadal płakałam.Ogarnęła mnie wielka chęć, spotkania z starą moją dobrą przyjaciółką.Powolnym krokiem skierowałam się do łazienki.Czułam , że miałam już napuchnięte oczy od płaczu.Otwierałam wszystkie szafki, aby znaleźć żyletkę.Tak bardzo chciałam zrobić sobie ból fizyczny, aby zniknął ból psychiczny.W końcu znalazłam upragnioną rzecz.Szybko zdjęłam czarne spodnie, usiadłam na podłodze i zrobiłam pierwsze cięcie.Drugie.
Trzecie.Kolejne.Kolejne.I kolejne.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Komentarz?
Proszę, bo nie wiem czy jest sens dalej to opowiadanie pisać.
Ktoś to czyta?
Komuś to się podoba?

12 marca 2015

Rozdział 15

Flashback 3 os.
-Mamo!-krzyknęła sześcioletnia Sienen, która była zapłakana i dopiero co obudziła się ze snu.Matka przybiegła jak najszybciej, ze swojej sypialni.
-Co się dzieje?-zapytała, szepcząc i klękając przed łóżkiem, gdzie znajdowała się jej córka.
-Bo mi się śnił koszmar.-odpowiedziała cichutko Sienen, łkając.Rodzicielka weszła na łóżko i przytuliła dziewczynkę, całując ją w czubek głowy.
-A co ci się śniło?
-Że ty i tata zostawiliście mnie.-powiedziała, wypuszczając jedną lezkę.
-Skarbie, my Cię  nigdy nie zostawimy, kochamy cię.Tak samo Axarię i Naomi.-Sienen uśmiechnęła się i głupio jej uwierzyła.


♦•♦•♦•♦•♦
-Co ty tu robisz?-zapytałam, leżąc na szpitalnym łóżku, Dylana, który wszedł do pokoju.
-Ciebie bym mógł, o to samo zapytać.
-Pierwsza zapytałam.
-Musiałem, porozmawiać, dać coś mojej siostrze.Pracuje tu.-opowiedział siadając  na krześle, które znajdowała się koło mojego łóżka.
-Oh.-mruknęłam cicho, a  Dylan się zaśmiał.
-Co ci się stało?-zapytał, dotykając mojej posiniaczonej ręki.Na jego dotyk syknęłam, ponieważ każdy ruch sprawiał mi ból.-Przepraszam.Nie chciałem.
-Spokojnie, to tylko ból.
-Opowiadaj, kto jestem takim chujem by coś takiego wyżądzić.
-Poszłam, tam gdzie nie trzeba.-powiedziałam na poczekaniu.Na moją wypowiedź Dylan poruszył się nerwowo  na krześle, mrugając.
-Czyli?
-No...-zacięłam się, chyba pierwszy raz nie wiedziałam co powiedzieć.-wiesz, był wieczór ja szłam sobie ul...-przestałam mówić, ponieważ do pokoju wszedł Zayn.O nie.Dylan wstał i podszedł do niego i powiedział:
-To twoje dzieło.-wskazał na mnie.Nie no dzięki.
-Sorry, nie ruchałem się z jej matką.-powiedział Malik i uniósł ręce w geście obronnym.
-Idiota, jakich mało.-mruknęłam, tak by usłyszał z drugiego końca pokoju, gdzie stał.
-Zayn!Wiem do czego jesteś zdolny i nie pozwolę, żeby stała jej się krzywda.-powiedział.Zachowywał się jakby mnie tu wcale nie było.-Ona nie jest kolejną twoją dziwką.-powiedział Dylan.Spojrzał na mnie i wyszedł w pomieszczenia.Zayn pokręcił głową i zaśmiał się pod nosem oraz podszedł do mnie.
-Jak się czujesz?-zapytał siadając na krzesełku.
-A jak wyglądam?
-Marnie.
-Właśnie.-powiedziałam i po tym nastała niezręczna cisza
-Pamiętasz, jak powiedziałeś, żebym poszła z tobą na randkę?-spytałam się, na co Malik się spiął.
-Tak.-wychrypniał, podpierając łokcie na swoich kolonach.
-Ja... chce iść... z tobą.-w czasie wypowiedzenia tego i po, czułam się nie zręcznie.Zayn westchnął, potarł rekami twarz, po czym, mówiąc:
-Dobrze.

                                                                      ♦•♦•♦•♦•♦
Narracja 3 os.

-Chce jeszcze!-powiedziała głośno i śmiała się w niebo głosy.Widziała przeróżne stworzenia.Była radosna.Cieszyła się ze wszystkiego, ale też z niczego.
-Nie, bo jeszcze teraz nie możesz umrzeć.-powiedział chłopak, który od niedawna przebywa z nią dużo czasu.
-Dlaczego?-zapytała, patrząc w swojego chłopaka Luke'a.
-Bo mam dla ciebie, coś o wiele ciekawszego.-powiedział, wiedząc , że i tak, tego potem nie będzie pamiętała.
-Będzie fajnie?-powiedziała Sashia, uśmiechąjąc się jak wariatka, którą chwilowo była.
-Bardzo.

                                                                         ♦•♦•♦•♦•♦
Leżałam wciąż  na łóżku w szpitalnym pomieszczeniu.jeszcze ze trzy jebane dni, będę tu leżeć.
Katorga.
-BEJBIS MOJE KOCHANE!-zapiszczała Chrissy, wchodząc do pokoju, w którym się znajdowałam i trzymając kilka toreb zakupowych.-Mój Boże, co on ci zrobił.-mruknęła do siebie, siadając na krześle, które było używane przez Dylana i Zayna.
-Jak się czujesz?-spytała, a ja się zjeżyłam. Naprawdę nie widać?Jestem wszędzie posiniaczona i ledwo zipie.Nawet myślenie, sprawia mi duży wysiłek.
-Świetnie.-mruknęłam.-Skąd wiesz?
-Wiesz, Dylan nie potrafi, trzymać języka za zębami.Byłam na zakupach i sobie przypomniałam o tobie, nie miałam daleko do ciebie, więc o to jestem!-uśmiechnęła się i zabrała się za rozpakowywanie ubrań z toreb.
-Tą bluzkę kupiłam na promocji.Pięćdziesiąt procent czaisz?Takie cudo za grosze.-mówiła, wymachując czarną obcisłą bluzką, która była na pewno o dwa rozmiary za mała na nią.-A ta trochę kosztowała, ale była warta, no nie?-pokazała mi  białą koszulę, zgrabnie uszytą i przyszytymi czerwonymi kamykami na kołnierzu i  na mankietach.
-Jest świetna.
-O i kupiłam...-przerwała, kiedy Naomi weszła do pomieszczenia.O nie.-A kto to?-zapytała Chrissy, patrząc to na mnie to na moją siostrę.
-To.. to koleżanka, którą tutaj poznałam.Prawda... Crystal?-próbowałam, grać jak najlepiej, by cała misja nie legła w gruzach.
-T-tak.-powiedziała i pokuśtykała do zakupoholiczki, wyciągając rękę.-Crystal.
-Chrissy.-powiedziała i niechętnie uścisnęła rękę Naomi.-Jesteście do siebie bardzo podobne, na pewno nie jesteście siostrami?
-Nie.Nie jesteśmy.-szybko zaprzeczyłam.

_________________________________________________________________________________

WITAM!
Rozdział jest do dupy, ja to wiem, ale jakoś czułam się winna, że nic nie stawiłam w tamten weekend.Postaram się stawić kolejny w sobotę lub niedzielę.
BAJU!
Jeśli czytasz, proszę komentarz.

1 marca 2015

Rozdział 14

Jeśli czytasz skomentuj, dla ciebie to chwila, a dla mnie ogromna motywacja.



Obudziłam się następnego dnia, wypoczęta.Leżałam sama, Malika nie było.Przeniosłam się pozycji siedzącej, zginając nogi i oplatając je rękami.Chwile sobie posiedziałam i poszłam wolnym krokiem do kuchni, myśląc , że będzie tam Zayn.Nie pomyliłam się, był tam.Siedział na krześle przy stole, jedząc kanapkę, chyba tylko umie to robić.
-Hej.-mruknęłam, siadając obok niego.On zerknął na mnie, po czym wstał, nie odpowiadając.Kurwa co znowu?-Co tobie?Zachowujesz się jak kobieta w ciąży.-powiedziałam, rozsiadając się i kładąc nogę na nogę.
-Tak!?-podniósł ton głosu, odwracając się.-To nie ją się tnę!-krzyknął.Co? Skąd on wie?
-O czym ty mówisz?-nawet nie zorientowałam się, kiedy Malik znalazł się przy mnie i podwinął swoją bluzkę, w którą byłam ubrana, do biodra, ukazując blizny.Natychmiastowo je zakryłam.
-Wypierdalaj  stąd!-powiedział wskazując na drzwi.W moich oczach pojawiły się łzy.
-Za..
-NIE!Nie chce z psychopatką mieć do czynienia!
-Nie.-powiedziałam wstając.
-Co, nie?-powiedział podchodząc do mnie.
-Nie wyjdę i nie jestem żadną psychopatką.
-Tak kurwa i co jeszcze!?-popchnął mnie, tak , że upadłam na podłogę.Moje łzy znalazły ujście.
-Przestań.-odparłam, cofając się.Kopnął mnie w nogi, a potem  w brzuch kilka razy.Sprawiał mi wielki ból.Łzy leciały mi ciurkiem, a on dawał co raz mocniejsze ciosy rękami i nogami.Nie mogłam się bronić, nie umiałam.Z kolejnym ciosem, coraz bardziej słabłam i śpiąca byłam, aż w końcu straciłam przytomność.
                                                               ♦•♦•♦•♦•♦
Naomi POV

Siedziałam sobie w szpitalnej kawiarence, która znajdowała się obok recepcji.Więc widziałam, kto wchodzi i wychodzi.Axaria wyszła z godzinę temu, ponieważ musiała się z spotkać z kimś, a z Sienen nie wiem co się dzieje.Pewnie gdzieś się  szlaja lub siedzi w domu, sama.Z jednej strony nie rozumiem jej.Nie daję się nikomu dopuścić do siebie, przez co jest samotna.Czasami widzę, jak chce coś powiedzieć, ale powstrzymuje się, zupełnie, nie wiem dlaczego.Mnie też zostawili rodzice, mi też było ciężko, ale jakoś żyję, jestem wesoła, choć dużo mi się przytrafiło.
Patrzyłam na drzwi szpitala, którymi przechodziły przeróżni ludzie.Starsi, młodsi z różnymi przypadkami.Nawet była para, która mi przypominała Maxa i Sienen, co było śmieszne, bo przecież oni się już nie przyjaźnią.Chłopak trzymał nie przytomną dziewczynę, jak pannę młodą.
Podeszły do nich dwie pielęgniarki, jedna przyniosła nosze, na których położono dziewczynę.W moją stronę odwrócił się... Max, to był Max.Tym chłopakiem niosący dziewczynę, był były przyjaciel Sienen.Poderwałam się z miejsca i pokuśtykałam do niego.
-Naomi, ja... ja nie wiem jak to się stało.-zaczął Max.
-Ale o co chodzi?-niepewnie się uśmiechnęłam.Chłopak spojrzał na nosze, które się oddalały, a na nich leżała  SIENEN.
-O MÓJ BOŻE!-krzyknęłam, próbując jak najszybciej dostać do mojej siostry, lecz mnie powstrzymał.-Co się stało!?
-Nie wiem, ktoś ją położył przed moimi drzwiami, tylko tyle wiem.-z moich oczu poleciały łzy, kiedy pojawił mi się obraz, posiniaczonej i zakrwawionej Sienen.Zabije tego, który to zrobił.Nie żartuje.
Kto nie ma serca, by coś takiego nastolatce wyrządzić!?
-Chodźmy do niej i daj komórkę zadzwonię do Axari.-odparłam.
Poszliśmy do niej i w tym samym czasie zadzwoniłam do starszej siostry, która nie mogła w najbliższym czasie przyjechać do szpitala.
Sienen nie miała żadnych urazów wewnętrznych ,więc została podpięta pod kroplówkę i musiała się tylko podgoić, aby wyjść z szpitala.Lekarz powiedział,że powinna obudzić się najpóźniej jutro wieczorem.Na szczęście Sienen nie stało się nic bardzo poważnego, ale po mimo tego wciąż byłam zła.
                                                                     ♦•♦•♦•♦•♦
Seancy POV

Dzwoniłam do Sienen, po raz chyba setny, ale nie odbierała od rana.Byłam nawet u niej w domu, ale nikogo nie zastałam.Gdzie ona się podziała?Może się zajmuje Malikiem?Albo coś jej się stało?Wiele myśli zbierało mi się w głowie. I te dobre i te złe.Co mogę jeszcze, zrobić?
-Ha-halo?-powiedziałam, kiedy wreszcie odebrała.
-Nie dzwoń.-odezwał się jakiś męski głos.
-Kim jesteś?Gdzie Sienen?
-W szpitalu.
-Co?Gdzie?-poderwałam się z krzesła, które znajdowało się w Starbucks'ie i wyszłam z kawiarni.Mężczyzna podał mi adres i tam się pokierowałam.

Siedziałam przy łóżku, na którym leżała moja  nieprzytomna przyjaciółka.Była prawie cała w siniakach, było mi jej żal.Kto mógł jej to zrobić?Ile ona się na cierpi ?Los jej nie oszczędza.
A kim był ten chłopak, co odebrał?Tak bardzo chciałam się dowiedzieć, co się stało.
Dlaczego na nią spadły te wszystkie problemy?
Ale podziwiam ją, za to, że próbuje być silna, za wytrwałość, ponieważ gdybym byłam bym na jej miejscu, prawdopodobnie bym już nie żyła.
Wyczułam obecność kogoś, odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechającego się Luka, tego , który uprowadza się z Shashią w drzwiach.Po co tu przyszedł?Otworzyłam usta, aby się zapytać, ale mnie wyprzedził.
-Fajnie tak patrzeć, jak ludzie cierpią.-powiedział nadal uśmiechając się.
-Jesteś psychopatą?-zapytałam poważnie.
-Ile schudłaś?Z 20 kilogramów?30?-w tym momencie mnie przeraził.Dojrzałam, że nie  ma naturalnej wielkości źrenice.Czyżby był pod narkotykami?
-Skąd wiesz?-zapytałam, wolno wstając.On prychnął i powiedział, odwracając się:
-Lepiej niech uważa na Malika, a Shashia na mnie.-po tym zdaniu odszedł, zostawiając mnie w osłupieniu.Nie rozumiem.

Dwie godziny później, Sienen obudziła się.Nie chciała, nic mówić.Pytałam się jej, razem z Axarią, która nie dawno przyszła i Naomi co się stało i kto ją skrzywdził. Maxa  nie było, bo musiał, iść do pracy.Po nieudanej próbie wydobycia informacji, Naomi musiała, pójść do swojego pokoju, a najstarsza siostra wyszła, ponieważ stwierdziła,że nie będzie się użerać z nią i ma ważniejsze sprawy.Wiedziałam, że to zraniło Sienen, ale nie dała po sobie poznać.Jest fenomenalną aktorką.
Zostałyśmy same.Może mi powie?
-Sienen.-położyłam swoją dłoń na jej ramieniu.-Co się stało?
-Nic.-odpowiedziała cicho.
-Był tu Luke.-powiedziałam, patrząc na jej reakcję.Spojrzała na mnie z obojętnością.Chciałam jej powiedzieć, ale  w ostatniej chwili, wycofałam się z tego planu.Nie chciałam jej zamartwiać, szczególnie teraz.
-I?-zapytał Sienen.-Po co tu był?
-Nie powiem ci, ty nie chcesz mówić , więc ja też.
-Zachowujesz się jak dzieciak.-powiedziała.Zignorowałam to.
                                                                   ♦•♦•♦•♦•♦

Sienen POV
Potwór.Zayn jest bipolarnym potworem.Jak mógł to zrobić?Wszystko mnie boli.Prawie każdy ruch sprawia mi ból.Dlaczego się w to wkopałam? Po co ja to zaproponowałam?Jestem żałosna.
Patrzyłam w okno mojego pokoju.Na zewnątrz było zimno i padało.Strużki deszczu wolno spływały po szybie.
-Witaj.-odwróciłam się w stronę, skąd dobiegał głos.Gdy zobaczyłam kto to , zjeżyłam się.
-Co ty tu robisz?-zapytałam, a on uśmiechnął i podeszedł do mnie.
-Skarbie, wiem co kombinujesz.-uśmiechnął się do mnie szyderczo i złapał za podbródek.
-Ja nic nie robię-powiedziałam z przekonaniem.Patrzyliśmy sobie w oczy.
-Jesteś naprawdę dobrą aktorką, ale mnie nie da się oszukać.
-Naprawdę, nie wiem, o czym ty mówisz.-dalej ja swoje.
-Lepiej, skończ to, jeśli nie chcesz, żeby ważna  tobie osoba umarła wcześniej.-odrazu wiedziałam, kto jest na celowniku.
-Wcześniej?-zmarszczyłam brwi. Luke uśmiechnął się, jakby był psychopatą i powiedział cicho:
-Wszyscy umrzecie.- i odszedł.W mojej głowie pojawiło się wiele pytań.

-Przepraszam.-powiedział Zayn na powitanie i usiadł na krześle koło mojego lóżka.
-Na groby swoich ofiar też przychodzisz i przepraszasz?-zapytałam niezruszona.Widziałam jak Malik zaciska pięści, aby nie wybuchnąć.
-Wiesz, że mnie wkurwiasz?
-Wiesz, że sprawiasz mi ból?-odgryzłam się.Chłopak westchnął i dotknął mojej dłoni swoją.
-Naprawdę przepraszam i dzięki, że nikomu nie powiedziałaś prawdy.
-Nic nie mówiłam.-powiedziałam i schowałam kosmyk włosów za ucho.
-To dobrze.-uśmiechnął się słabo.
-Wciąż jestem na ciebie zła.
-To co mam zrobić, żebyś nie była?
-Nigdy więcej tak nie rób i mnie pocałuj.
Zayn pochylił się i złączył nasze  usta w pocałunku.
_________________________________________________________________________________
Prawdopodobnie za tydzień nie będzie rozdziału.
Nie jestem z postu zadowolona jak zwykle.
Mogą się pojawić błędy.
Chciałabym , żebyście skomentowali, dali mi znać , że jesteście lub zagłosujcie [Czytasz?], jeśli tego nie zrobiliście.Naprawdę to daje mi powera  do pisania, więc BŁAGAM.
BAJU!
Lydia Land of Grafic