26 kwietnia 2015

Rozdział 20

Nie sprw.
-Ty ćpasz?-zapytała pytanie retoryczne.
-Najwidoczniej.-mruknęła była przyjaciółka.
-Dlaczego to robisz?-zapytała, siadając na łóżku.
-Bo jest to fajne.-uśmiechnęła się.
-Fajne!?Narkotyki są fajne!?Niszczysz siebie!
-Na coś trzeba umrzeć.-Sienen, wpadła na coś głupiego, coś co będzie tego żałować, ale teraz miała to gdzieś.
-Masz jeszcze?-spytała.Sashia pokiwała głową.-Podzielisz się?

Po upływie 20 minut zażycia narkotyków, Sienen Reyons już odpłynęła całkowicie.Widziała różne stworki, których trzeźwy człowiek, nie zauważył.Śpiewała piosenki własnego autorstwa, tańczyła przeróżne dziwne tańce i śmiała się w niebo głosy.Tak samo zachowywała się Shashia.
Po długim buszowaniu w domu, w którym się znajdowały, wyszły na miasto, kompletnie nie wiedząc co robią.Ludzie patrzyli na nie jak na idiotki, którymi były.
Weszły na teren parku, gdzie zagłuszyły cisze swoimi krzykami i wygłupami.W pewnym momencie Sienen zgubiła Shashie, kiedy się zorientowała, na chwilę wyparowały z niej narkotyki. Ale to tylko na chwilę, ponieważ zaraz już biegła w podskokach przez park, mając banana na twarzy.Dzieci się z niej śmiały, a dorośli patrzyli jak wariatkę, nawet znalazł się człowiek, który zadzwonił na policję.
Dziewczyna wydostała się z parku i poszła w stronę jednokierunkowej ulicy z której nadjeżdżał samochód policyjny.Nie zauważyła pojazdu, nadal była w swoim świecie, pełnych koników,gadających kwiatków, jednorożców, smerfów i innych nie realistycznych stworzeń.
Była przy bocznej, małej uliczce i patrzyła na policjantów, którzy szli w stronę niej, kiedy została pociągnięta, przez chudą, długowłosą tlenioną blondynkę do jakiegoś budynku.Sienen nie zdawała sobie  powagi z sytuacji, więc głośno się śmiała i powolniała, dziewczynę, którą ją ciągnęła.
-Idiotko, zamknij mordę i zapierdzielaj za mną!-krzyknęła nieznajoma groźnie. Reyons zaczęła jeszcze głośniej się śmiać i stawiać opór.
-Mamo, jestem już duża, poradz.... Oo jednorożec !
Blondynka usłyszała huk nie daleko nich, przez co adrealina jej wzrosła i uderzyła Sienen, tak, że straciła przytomność.

Ból głowy ją obudził.Przez chwilę nic nie mogła sobie przypomnieć, ale zaraz wszystkie zdarzenia uderzyły w nią.Złapała się za czoło, myśląc jaka z niej idiotka. Nigdy nie wybaczy sobie , że wzięła narkotyki.Przecież nienawidziła używek.Zrobiła to pod wpływem impulsu? Nie radząc sobie już z śmiercią siostry, samotnością i wszystkimi kłamstwami?
Z jej oczu poleciały łzy, zupełnie niewiedząc dlaczego.Może to efekt uboczny?Płakała rozglądając się po pokuju, w którym była. Dopiero teraz przypomniała sobie blondynkę z ciemnym, mocnym makijażem.Porwała ją?
Sienen zerwała się z łóżka na którym siedziała i wyszła na korytarz, kierując się intuicją.Dotarła do  drzwi wyjściowych na świeże powietrze. Były zamknięte.Nadal czując  rozsadzający ją ból w głowie, przeklnęła pod nosem, dalej ciągnąc . 
-Mama cię nie wychowała?Nie ładnie przeklinać.-powiedziała blondynka zakładając ręcę na biodrach.
-Nie ładnie też porywać ludzi.-mruknęła stając z nią twarzą w twarz.
-Gdyby nie ja siedzieła byś na komisariacie.
-Możesz mnie wypuścić ?
-Nie.-westchnęła tleniona blondynka.Sienen podniosła jedną brew do góry i zapytała:
-Dlaczego?
-Jesteś mi potrzebna.
-Możesz rozbudować swoją wypowiedź?-brunetka podeszła bliżej do długowłosej.Ta przeleciała wzrokiem po jej ciele i odwróciła się na pięcie, idąc do jakiegoś pokoju.
-Jesteś z Malikiem, a Malik ma moją siostrę, którą muszę wydostać.
-Chyba jesteś nie doinformowana.Nie mam nic z wspólnego z tym fagasem.-Sienen postanowiła jak zwykle wszystko postawić na kłamstwie.
-Nie kłam kwiatuszku, zabawiasz się z nim.
-Tak kurwa.-prychnęła brunetka.-Nie znam go okej?
-Że muszą żyć tacy idioci na tym świecie jak ty.-uśmiechnęła się podle. Reyons poczuła się zraniona, ale nie dała po sobie tego poznać.
-Spójrz najpierw na siebie, potem na kogoś...  tlenico.-odparła z triumfem w oczach.Była zadowolona z tego, jak ja nazwała.
-Słucham!?
-Słyszałaś.. tlenico.
-Ale bym ci chętnie przypierdoliła.

Był środek nocy, Sienen nie spała.Rozmyślała jak się stąd wydostać.Od tej wariatki, która chciała zaszantażować Malika, dzięki brunetce.W duchu śmiała się z blondynki, która nazywała się Dolly, że jest tak głupia i myśli, że Zayn'owi zależy na Reyons.
Była zamknięta w małym, brudnym pokoju z małym  okienkiem.Wpatrywała się w nie z skupieniem, rozważając czy rozbić okno.Czy będzie miała dużo czasu , aby uciec i zostać złapaną.Nagle z impetem wstała, podbiegając do okna i je rozbijając w drobny mak.Weszła na okno w tym samym czasie, kiedy do klitki wtargnęła tleniona blondynka. Sienen spojrzała w dół, było około pięć metrów do podłoża, nie wiele myśląc skoczyła.Przez chwilę się czuła fanstatycznie , ponieważ myślała, że w jakimś sensie ona lata, ale to trwało krótko, bo zaraz spotkała się z twardą ziemią.Poturlała się robiąc sobie siniaki i brudząc się.Czuła ból w kościach, ale i tak się podniosła pobiegła wzdłuż ulicy.
Wsiadła do byle jakiego autobusu, usiadła i odetchnęła.
Znalazła się niedaleko domu Malika, więc pomyślała, że to świetna okazja, aby go odwiedzić, co z tego , że jest czwarta w nocy.
Zapukała i czekała na odpowiedź, przy okazji poprawiając zmoczone deszczem, włosy.Po chwili otworzył Zayn z poczochranymi włosami i w samych bokserkach.
-Sienen?
-Mogę wejść?-zapytała ze łzami w oczach.To nie był sztuczny płacz.Po prostu kiedy go zobaczyła.Zupełnie nie wiedziała dlaczego tak zareagowała.
-Tak.-odparł-Co ci się stało?-zapytał i pogłaskał ją po policzku.
-Długa historia.-mruknęła, oddając się pieszczocie.
-Chodź.-powiedział i złapał ja za rękę ciągnąc do kuchni.Tam posadził ja na blacie, wziął ręcznik, zamoczył w wodzie i zaczął myć jej ręce i twarz. Sienen tylko przyglądała się jego czynom.
Następnie odkaził jej rany, które zrobiła przy upadku i rozbiciu okna.Dał jej swoje dresy  i położyli się razem spać.Leżeli na lyżeczki, brunetka nie mogła zasnąć tak samo Zayn.Od czasu do czasu składał jej na karku delikatne pocałunki, które odprężały dziewczynę.Było jej bardzo przyjemnie.
Czuła się jak mała, krucha , bezbronna dziewczynka otulona kochanym mężczyzną.
Nie chciała się ruszać, mogła by tak leżeć w nieskończoność.Sama do siebie się uśmiechała.Była w pewnym sensie szczęśliwa.
I nagle dotarła do niej smutna prawda musiała go zabić.


------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest rozdział po długiej przerwie, za którą przepraszam.Wiem rozdział  do dumy, ale.to przeto ,że straciłam weny i mam dużo na głowie. Sorry .
Komentarzyk? Jeśli jesteś nowym czytelnikiem zagłosuj w [Czytasz?].
Następny rozdział chyba za tydzień.
LOvES
Dreamer Sylwia

1 komentarz:

  1. Rozdział bardzo fajny już nie mogę się doczekać następnego.

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic