2 kwietnia 2015

Rozdział 18

-Hej Sienen, sorry, że nie odzywałam się, poprostu wyjechałam do... -zatrzymała się Seancy, kiedy zobaczyła mnie skuloną na łóżku, wpatrzoną w jeden punkt.-... babci.Hej co się dzieje?-podeszła do mnie, kucając przed łóżkiem.
-Psuje się.-szepnęłam.
-C-co?-westchnęłam
Nie zwracać uwagi na napis.
-Zobacz, co się ze mną się dzieje. Zaczynam się wszystkim przejmować, płakać i staje się szarością zamiast granatem.
-A może się naprawiasz.-na jej wypowiedź prychnęłam.
-Nie rozumiesz.
-Próbuję.-powiedziała i usiadła koło mnie.
-Naomi nie żyje.-powiedziałam, przy okazji zaczęłam, płakać .
-Słucham?
-NIE słyszałaś!?Nie żyje!-krzyczałam, bardziej becząc.Schowałam twarz w dłoniach, aby nie widziała moich łez.
-Nie możliwe.Co ty gadasz?-wstałam, schodząc na dół , zabierając kurtkę i zakładając kurtkę.
-Gdzie idziesz?-spytała Seancy, podążając za mną.
-Idziemy na cmętarz.-postanowiłam, otwierając drzwi i wychodząc na świeże powietrze.Odrazu poczułam jak dróżki, które zrobiły moje łzy na twarzy, zamarzają, ze względu na pogodę.

-Teraz mi wierzysz?-szepnęłam, wskazując na grób mojej siostry.

Naomi Jennifer Reyons
żyła 18 lat

-Sienen ja przepraszam... za to , że nie byłam przy tobie, kiedy..
-Przestań, nie da się cofnąć czasu.-powiedziałam, a łzy znowu poleciały mi ciurkiem.Stałyśmy przez chwilę jeszcze, aż nie zadzwonił telefon Seancy.
-Halo?
-Teraz?Och no okej... a nie może Alison?Okej.-rozłączyła się , zwracając się do mnie.
-Ja muszę iść.Muszę popilnować brata.Nie jesteś zła?-zapytała się, a ja tylko kiwnęłam przecząco głową.
-Pa.Wieczorem przyjdę.-pożegnała się i poszła.Ja zostałam.Usiadłam koło jej grobu, dając upust łzom i zaczęłam mówić do pochówku.

Seancy narracja 3 os.

Szła szybkim krokiem, aby być już na miejscu.Przechodziła koło Stacbucks'a, naszła ją ochota na karmelową Macchiato, ale szybko pozbyła się tej myśli, ponieważ musiała iść pilnować swojego 5-cio letniego brata.Nagle ktoś ją od tyłu uderzył w głowę.Straciła przytomność.

♦•♦•♦•♦•♦

-Siena?Jak się cieszę, że przyszłaś.-powiedziała Raven, podchodząc do mnie.-Płakałaś.-stwierdziła, widząc moje zapuchnięte oczy i czerwoną twarz.-Co się stało?
-Nie chce, mówić.-powiedziałam siadając na jej łóżku.Nie ufam jej aż tak, aby wszystko jej powiedzieć lub nawet skrawek prawdy.
-Ogromnie się cieszę , że przyszłaś akurat w teraz.-powiedziała i dotknęła mojej dłoni.Popatrzyłam w jej oczy, w których krył się strach.
-Dlaczego?
-Rano Zayn powiedział, że ma na mnie po południu ''karę'' .-pisnęła, a w jej oczach pojawiły się łzy.Nie odpowiedziałam, tylko ścisnęłam jej pocieszająco ramię.
-Wydostań mnie stąd jak najszybciej.Proszę.-powiedziała po chwili ciszy.
-Dobrze.-uśmiechnęłam się , a  w tym samym momencie otworzyły się drzwi do pokoju, w których stał Malik.
-Co tu robisz?-zapytał oschle.
-Siedzę.-powiedziałam.
-Aha. Możesz teraz wyjść, ponieważ mam sprawę do załatwienie.powiedział, łapiąc za pasek od spodni, na co Raven się poszła do najdalszego kąta, w tym pokoju.
-Ciebie to już całkiem popiedoliło!-krzyknęłam, wyrzucając ręce w powietrze.-Masz coś takiego jak serce!?
-Mam, ale ty za to nie masz rozumu, ponieważ zadajesz się ze mną nie wiedząc co mogę  ci zrobić!
-Co mi możesz zrobić no co?Zaraz mogę polecieć na policję wszystko powiedzieć od ''przestraszenia'', o mało co nie strzelając w niewinną dziewczynę, która nie jest tu z własnej woli!Powiedzieć o biciu mnie i zabicia m.... o biciu mnie!?-Krzyknęłam, a w moi brzuchu wszystko związało się w jeden wielki supeł.O mało co nie wydałam się.Malika zatkało.Nie ruszał się i patrzył na mnie, jakby nie wierząc, że to wszystko teraz powiedziałam.
-Zrobimy układ, ty wypuścisz Rav z burdelu raz na zawsze , a ja będę siedziała cichutko.Hmm?-zatrzepotałam rzęsami i dotknęłam palcem wskazującym jego pierś.
-Nie dam się drugi raz zaszantażować.Nie.
-Mam iść na policję tak?
-Zawsze mogę cię zabić.
-Zrób to nawet teraz.Zabij mnie.Uduś, zadźgaj,zastrzel, pobij na śm...-Przerwał mi Zayn całując mnie, tak samo jak dwa dni temu.Z namiętnością i z uczuciem penetrował  swoim językiem moje podniebienie.
Zarzuciłam mu ręce na kark, ciągnąc za końcówki jego włosów.Zupełnie zapomniałam, że  w tym pomieszczeniu, gdzie się znajdowałam jest jeszcze osoba, przyglądająca się zjawiska z boku-Raven.
Mulat złapał mnie z biodra przyciskając bardziej do siebie.
W końcu od siebie się oderwaliśmy, by zaczerpnąć powietrza.
-Zgadzam się na umowę, ale jej jeszcze nie wypuszczę.-powiedział Malik.
-Dlaczego?
-Mam swoje powody.
-Ale obiecujesz , że ją wypuścisz?
-Obiecuje.-powiedział, musnął delikatnie moje wargi i odszedł.Co to było?
Otrząsnęłam się z osłupienia i podeszłam do Rav.
-Czujesz coś do niego?-zapytała prosto z mostu.
-Co? Nie.-zaprzeczyłam-Oprócz nienawiści nic do niego nie czuję.-Chyba-dodała moja podświadomość.
-Niech będzie.Dziękuję, naprawdę.-powiedziała, a w jej oczach pojawiły się łzy szczęścia.Uśmiechnęłam się, pożegnałam się z nią i wyszłam z pokoju, jak też z budynku.

                                          ♦•♦•♦•♦•♦
Narracja 3 os 

-Kochanie chcesz jeszcze?-zapytał chłopak, podnosząc butelkę whisky w górę.
-TAAK!-krzyknęła rozradowana Seancy, biorąc napój, odrazu go otworzyła i napiła się.Kiedy przełknęła gorzką ciecz, zaczęła się śmiać, chwiejąc się, idąc do chłopaka.Usiadła na nim okrakiem, przygryzając wargę.Przejeżdżała rękami po każdym skrawku ciała Luke'a aż natknęła się na coś wypukłego  w jego jednej kieszeni.Wyjęła swój skarb, patrząc dokładnie co to jest.Otóż to był woreczek z trzema tabletkami amfetaminy,ale dziewczyna była tak pijana, że dochodziło do jej podświadomości, że to  był narkotyk.
-Gripex!-krzyknęła, śmiejąc się i  chwiejąc  nawet na siedząco.Luke śmiał się wniebogłosy,
jacy ludzie pijani są prześmieszni i jak jego plan schodzi jak z  płatka.Seancy wstała, wzięła butelkę z alkoholem w rękę i zaczęła tańczyć przed Luke'iem.Chłopakowi to się spodobało.
Zrobiło mu się gorąco.A kiedy przyjaciółka Sienen zaczęła kręcić tyłkiem, przyrodzenie Luke'a zaczęło rosnąć w spodniach.
-Jesteś taka seksowna.-mruknął jej do ucha, kiedy wstał i złapał ją za biodra.Ona uśmiechnęła się i złączyła ich usta w pocałunku, który nie zakończył się zbyt dobrze dla niej.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hi bejbis!
Długo nie było rozdziału, przepraszam, ale się rozleniwiłam.Ale wynagrodzę wam to!
Dziękuję za 3k wyświetleń :** !
Jeśli jesteś nowym czytelnikiem, bądź nie zagłosowałeś w [Czytasz?] zagłosuj!
Jest( *sprawdzam zegarek*) 03.15 w nocy, a ja publikuje rozdział.Tak Sylwia jest nocnym markiem.
Mam ochotę zmienić szablon.Tak z innej beczki.
W maju, lub jeszcze w kwietniu ruszam z nowym opowiadaniem o Luke'u Hemngs'ie.Szczegóły podam kiedy indziej.
Wesołych świąt (?). Mokrego dyngusa!! 
Komentarz=motywacja, szacunek dla autora.

Musiałam wstawić :**.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Lydia Land of Grafic