27 stycznia 2015

Rozdział 10

-Sienen!Nie bujaj w obłokach, tylko słuchaj!-powiedziała nauczycielka od historii z podniesionym głosem.Zwróciłam głowę z okna w stronę gdzie stała, udając, że ją posłuchałam.Nienawidzę historii i tej baby.W ogóle po cholerę komuś historia?Przecież to się zdarzyło i już  nie zdarzy się.To wszystko było dawno i nie jestem pewna czy w ogóle miały miejsce.Tak z innej beczki po długich wagarach postanowiłam wrócić do szkoły, trzeba nadrobić zaległości.
Martwię się o Shashię, nie ma jej dziś w szkole, a wczoraj nie odbierała.Muszę pójść po szkole do niej sprawdzić, co się dzieje.
W połowie lekcji przyszła do naszej klasy dyrektorka z jakąś dziewczyną, pewnie nową.
-Przepraszam, że przeszkadzam, chcę tylko przedstawić nową uczennicę.-powiedziała i odwróciła się z dziewczyną do uczniów.Nie widziałam nowej twarzy, ponieważ jej  głowa była upuszczona i zakrywały włosy.
-Oto Seance Taghatany.-powiedziała, a uczennica podniosła głowę.Szok wymalował się na mojej twarzy.To ta dziewczyna, którą spotkałam w galerii, pytała o Starbucks'a.Będzie w mojej klasie.Nie lubię jej.-Usiądź koło Sienen.-powiedziała ta wredna suka od historii i wskazał na mnie.Mówiłam, że kiedyś ją zamorduję? Seance posłuchała się nauczycielki i usiadła koło mnie, przed tym posyłając mi uśmiech, nie odwzajemniłam go.

Dwie następne lekcję minęły szybko, teraz miałam chemię.Lubię ten przedmiot, babka jest okey i go  rozumiem.W sumie mogłam nie chodzić na tę lekcje, ponieważ w wieku 15-stu lat tak się nudziłam w wakacje, że zasiadłam do  książek od chemii, kupowałam i uczyłam się. O to takim sposobem mogę nie chodzić na tę lekcje, ale chodzę ponieważ... sama niewiem.
Otwierałam szafkę, gdy zauważyłam Shashię, która weszła do szkoły.Wyglądała okropnie, popuchnięte oczy, rozcięta dolna warga i potargane włosy.Ubrana była w bluzę, którą założyła tył na dwrót, a jej spodnie- czarne rurki-brudne.Co się stało?
 Gwałtownie zamknęłam szafkę i podbiegłam do niej, już byłam wkurzona.Od Shashiy otrzymałam nie przytomne spojrzenie, kiedy stanęłam naprzeciwko niej.
-Co ty odpierdalasz!?-powiedziałam głośnym szeptem.
-Oddycham?-oznajmiła, chwiejąc się.
-Wiedziałam, wiedziałam, że z tobą dzieje się coś złego, od tej kłótni w twoim pokoju!-wykrzyczałam, gestykulując.
-Najpierw zajmij się sobą, a potem mną, ok?
-Co ci się stało?-wskazałam na wargę
-Matka, to dzięki niej tu jestem, tak to bym  była w domu.

-Coś ty wczoraj robiła?
- Na pewno nie byłam w klubie tak jak ty.-po odpyskowaniu mi zakryła usta ręką, patrząc na mnie z przerażeniem.Ja też na nią patrzyłam tylko ja z szokowaniem.Skąd wie?
-Powtórz jeszcze raz?
-Przecież słyszałaś!-krzyknęła, a wtedy wszyscy uczniowie, którzy byli na korytarzu spojrzeli  na nas. Patrzyli na to zajście za ciekawieniem jak akcja potoczy się dalej.
-Skąd wiesz?
-Ah czyli to prawda.
-Kto ci to powiedział!
-Myślisz, że powiem?Mylisz się!
-Wiesz co mam cię dość!Jesteś rozpuszczonym bachorem, myślącym TYLKO o swoim tyłku!Ja się o ciebie martwię, ale nie ty masz to gdzieś!-krzyczałam i mnie nie obchodzili ludzie otaczający nas. Shashia się tylko śmiała się  wniebogłosy.
-Mówi egoistka.-spojrzała się na mnie wymownie-Tak  jesteś egoistką Sienen.Egoistką-powiedziała, gdy zobaczyła moją minę, która mówiła zaszokowanie.Jak ona śmie tak mówić?Jestem nią?
-Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami.-wyszeptałam jej do ucha, po czym wyszłam ze szkoły kierując się do parku.

                                                                   ♦•♦•♦•♦•♦

Egoistka.Egoistka.-To słowo ciągle siedziało mi w głowie.Myślę o sobie?Nie obchodzi mnie nic oprócz samej siebie?Przecież martwiłam się o Shashię, prawda?Myślałam o Axie, kiedy była  w szpitalu, ponieważ razem bawiłyśmy się na placu zabaw a ona spadła z zjeżdżalni. Miała złamane żebra.Martwiłam się o rodziców kiedy oddalali się od nas-Axy, Naomi i mnie.Jestem nią?Jestem pierdoloną egoistką?
-Nie jesteś.-przestraszyłam się, przez co omal nie spadłam z ławki.
-Wszystko słyszałaś?
-Mówiłaś, myśląc.-uśmiechnęła się
-Zostaw mnie.-powiedziałam,wstając.
-Dlaczego wszystkich odpychasz od siebie?-zapytała-Porozmawiaj ze mną, chociaż ze mną.Nikomu nie powiem.
-Daj sobie spokój, nudzi ci się?
-Po prostu chce ci pomóc.
-Nie potrzebuje pomocy.
-Chcesz, ale boisz się o nią poprosić.Usiądź.-jednak ja stałam w miejscu, niewzruszona.-Shashia była.. jest twoją przyjaciółką?
-Widziałaś to całe zajście?-przestąpiłam z jednej nogi na drugą.Pokiwała głową.
-Shasia nie była twoją przyjaciółką.
-Co ty pierdolisz?
-Wie o twoich cięciach?Wie o tym, że pod tą grubą, naprawdę grubą maską, kryje się słaba, wrażliwa dziewczyna?Przyjaciółka wie o tobie wszystko, a ty o niej.
-Nie jestem słaba ani wrażliwa.-warknęłam-JA się nie tne.
-Sienen, ja się też się kiedyś cięłam i też trzymałam ręce mocno na udach, by nikt nie zauważył,chociaż miałam zakryte spodniami.Przestań tamować łzy, tutaj możesz się wypłakać, nikt cię nie widzi, nie słyszy, ja nikomu nie powiem.-Rozpłakałam się po raz pierwszy od trzech lat, usiadłam obok niej i się do niej przytuliłam.Tak dawno tego nie robiłam.
Powiedziałam jej wszystko, od mojego dzieciństwa do gangu.Chyba.. jej zaufałam.
Zaufałam Seancy.

                                                                     ♦•♦•♦•♦•♦
-Sienen jestem!-krzyknął Max z przedpokoju.
-Oglądam telewizje!-powiedziałam z podniesionym głosem, popijając kakao-Jak tam w pracy?-zapytałam jak wszedł do salonu.Zabrzmiało to jakbyśmy byli młodym małżeństwem... .Nie.
-Spoko.
-Tak w ogóle to gdzie pracujesz?
-Teraz wróciłem z baru.-na jego wypowiedź zmarszczyłam czoło.-Mam kilka prac.
-Jakich?
-Barman, kelner i korepetytor.-powiedział z westchnięciem i usiadła na fotelu, który był na przeciwko kanapy.
-Fizyki?-pokiwał głową, poczułam się winna, że on tyle haruje, a ja siedzę i nic nie robię.
-Max ja będę ci płacić.
-Nie!Jest coś w do jedzenia?
-Tak zrobiłam zakupy i zrobiłam obiad, zaraz podgrzeje.-wstałam by to zrobić.
-Rób tylko to, nic innego nie chce.

Ustawiałam sztućce na stół, gdy usłyszałam dzwonek i w tym samym momencie mój telefon zaczął wibrować.Wiadomość przyszła.Zignorowałam moją komórkę i poszłam otworzyć drzwi.Ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam Zayna.
-Stęskniłaś?
-Bardzo.-odpowiedziałam sarkastycznie.-Wchodź-powiedziałam i przepuściłam go w drzwiach
-Gdzie jest twój pokój?-zapytał prosto z mostu.
-Na górze.-oznajmiłam i poszliśmy do mojego tymczasowego pokoju.Przez głowę przelatywały mi różne myśli.Seks?Opieprz?Byłam przerażona ponieważ, nie jestem gotowa na rozdziewiczenie.
A opieprz za tą imprezę?Przecież ja nic nie zrobiłam, jeśli już to ode mnie powinien dostać.
-Po co przyszedłeś?-spytałam kiedy znaleźliśmy się w moim pokoju.
 -Dalej chcesz to ciągnąć?-usiadł na łóżku.
-Tak.
-Dlaczego?
-Już mówiłam.-przybliżyłam się do niego, stając metr od niego.
-Przypomnij.
-Coś słabo z twoją pamięcią.
-No wiem.-powiedział, kładąc dłonie na moich biodrach, przyciągając do siebie, co spowodowało   tym, że siedziałam na nim okrakiem.Patrzyliśmy sobie w oczy.Nikt nic nie mówił, nikt nic nie robił.Pierwsza zrobić krok czy czekać aż on zrobi?Nie musiałam czekać, Zayn przyciągnął mnie bardziej do siebie, złączając nasze usta.Początkowo to było tylko zwykły całus ale, z czasem przerodził się .Nasze języki wtargnęły do akcji i toczyły zaciętą walkę.Położyłam się na Maliku, przez co leżeliśmy na sobie.Dłonie Zayna się znalazły pod moją koszulką, ściskając moje piersi.Chciał włożyć rękę pod moje spodnie i bieliznę ale, nie pozwoliłam na to.
Wstałam z łóżka i oznajmiłam Malikowi, że idę się przebrać, ponieważ już był wieczór.
Szybko zrobiłam wieczorne czynności, nie zwracając na blizny i przyszłam do pokoju, akurat Zayn wychodził, nie chciałam, żeby mnie zostawiał.
-Nie wychodź.Zostań na noc.-powiedziałam, łapiąc go za rękę.-Proszę.
-W sumie i tak nie mam nic jutro do roboty.-powiedział i wrócił do pokoju.
-Pójdę po jakieś ubrania dla ciebie.-stwierdziłam.
-Nie trzeba.
Położyłam się na łóżku jak najbliżej brzegu.Po tym jak Zayn został w samych bokserkach, dołączył do mnie.Przypomniała mi się chwila , w której przytulałam się do Seancy. Brakuje mi tego gestu, chociaż  był kilka godzin temu.
-Zayn?
-Hmm?
-Mo.. mogę cię przytulić?-zapytałam, niepewna, bojąc się jego reakcji.
Nie odpowiedział.Zawiedziona, próbowałam usnąć.Już prawie byłam w otchłani Morfeusza jak poczułam, że ktoś mnie obejmuje w talii i przyciąga do siebie,Zadowolona poszła spać.

_________________________________________________________________________________
Chyba zepsułam ten rozdział, ostatniej części nie jestem pewna.
Kolejny rozdział moooże ale, nie jestem pewna (jak zawsze) pojawi się w sobotę lub niedziele.
Będzie z perspektywy Zayna.


19 stycznia 2015

Rozdział 9


-Axaria!-zawołałam siostrę, by doradziła mi czy mam założyć szarą czy czarną sukienkę.
-Co chcesz?-zapytała zdenerwowana, najwidoczniej coś robiła ważnego.
-Pomożesz?-podniosłam wieszaki, na których wisiały sukienki. Axy mina złagodniała.
-Czarną, nie pasuje do ciebie kolor szary.Czerwone paznokcie i usta, białe szpilki, delikatne kreski.-powiedziała i wyszła z pokoju.Posłuchałam się jej i postanowiłam najpierw zrobić paznokcie,makijaż a następnie założyć sukienkę, buty i biżuterię.
Po wykonaniu czynności, poszłam do dziewczyn się, pokazać.Naomi nie było, a Axa była zachwycona.Spojrzałam się w lustro i musiałam przyznać, że wyglądam... apetycznie, ale nie dziwkarsko.          [klik]
Wzięłam samochód i pojechałam do Maxa, gdzie miała pojawić się moja ofiara,dlatego, że podałam jej taki adres.Otworzyłam dom, tak mój były przyjaciel dał mi klucze do domu.Jego nie było ,ponieważ był w pracy.Zostało mi 15 minut do przyjazdu Malika, więc postanowiłam zadzwonić do Sashiy.Nie odbiera.Zdziwiło mnie to, ponieważ ona ZAWSZE ma telefon przy sobie i zawsze odbiera.Może powinnam pójść do niej?Ale Malik... .Kurwa.Walczyłam sama ze sobą, czy pójść do Shashiy a Zayna mieć w dupie lub odwrotnie.Wyglądnęłam przez okno i zobaczyłam samochód, czarne BMV, Malik przyjechał.Czekałam aż wyjdzie po mnie ale tego nie zrobił, ale nadal czekałam.W ręce zabrzęczał mi telefon.Dostałam SMS.

Zayn: Wychodź.

No kurwa, dżentelmen. Sienen nie wymagaj z byt wiele-pod świadomość zawsze racje ma.Zamknęłam dom i poszłam w stronę samochodu.Usiadłam i zamknęłam drzwi.Spojrzałam wymownie na Zayna.
-Co?-zapytał, zagryzając wargę i marszcząc brwi, automatycznie zerknęłam na wargi.
-Dżentelmen-prychnęłam, rozsiadając się na fotelu.Widziałam kątem oka, jak Malik skanował bardzo dokładnie moje ciało.Uśmiechnęłam się widząc taką reakcję.
Dalszą cześć drogi spędziliśmy w ciszy.Zayn stanął przed najlepszym klubem w mieście.No to się zabawimy.Weszliśmy do klubu bez kolejki, oczywiście.Szliśmy do prawie zatłoczonej kanapy, były tam dwie dziewczyny i czterech chłopaków w tym Arthur.
-Cześć.-przywitał się Malik-To jest Sienen-pomachałam delikatnie i się uśmiechnęłam siadając koło jednej dziewczyny, która miała prawie, że białe włosy, pomarańczową skórę i tonę tapety na twarzy.Pustak.Malik zajął się kolegami a mnie olał.Świetnie!
Patrzyłam na ocierających się,tańczących , całujących się ludzi.Niektóre pary mnie obrzydzały bo jeszcze trochę i się wyruchają tak jak kiedyś Malik z tą czarnowłosią.Pustak ciągle patrzył się na mnie.Gapił się na każdą część mojego ciała.Wkurwiało mnie to, więc postanowiłam interpretować.
-Zrób zdjęcie zostanie na dłużej.-uśmiechnęłam się lekko.Popatrzyła na mnie jak na wariatkę, robiąc zmarszczki na czole.Przez to, że tyle tej tapety jest , to ona zaraz odpadnie.
-Zastanawiam dlaczego, zostałaś dzisiaj dziwką Zayna, wyglądasz na mądrą.
-A ty za to nie.-powiedziałam poważnie, a ona jak to pustak pomrugała oczami, biorąc wdech i sycząc.Ja się do niej sztucznie uśmiechnęłam.
-Ty suko, ja przynajmniej jestem stała, a ty tylko na jedną noc.-ja pierdole czy ona jest taka głupia czy tylko udaje?Świat schodzi na psy.Otwierałam usta by coś jej powiedzieć, ale przeszkadziła mi w tym , dziewczyna, która przed chwilą siedziała koło Malika.
-Hej Sienien, chodź zatańczyć.-uśmiechnęła się do mnie i pociągnęła mnie, w stronę parkietu.
-Dzięki, że mnie zabrałaś od tego pustaka.-krzyknęła przez dudniąca muzykę i zaczęłyśmy tańczyć,kręcąc biodrami.
-Nie musisz dziękować.Chrissy-uśmiechnęła się- A tak wogóle cieszę, że jest wkońcu jakaś normalna osoba tej płci, bo twoje poprzedni...
-Nie jestem dziwką.-warknęłam, chyba troche za ostro.Chrissy patrzyła się na mnie i powiedziała:
-Och sorry.No ale i tak sie cieszę.
Tańczyłyśmy, już nic nie mówiąc.Tak w ogóle po co ja się w to wpakowałam? Moge się jeszcze wycofać?To mnie wszystko przerasta.Musisz być silna-mądry głosik w mojej głowie, się odezwał.

                                                                 **************

Siedziałyśmy z Chrissy przy barze, sącząc drinki.Były zajebiste, lepszego nie piłam.Może dlatego, że nigdy nie byłaś w takim drogim klubie, matole?-głosik, wrącił się.
-Chrissy a ty.. jeste.. ymm-zawiesiłam się-yyy.. no..
-Dziwką?-pokiwałam delikatnie głową na pytanie.- Powiedzmy, że przyjaciółką z przywilejami.-uśmiechnęła się delikatnie.
-Kogo?
-Wszystkich.-wzryszała ramionami i powiedziała tak jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie.
-Och-wymsknęło mi się.Chrissy zignorowała to patrzyła na parkiet.W pewnej w chwili, gwałtownie odłożyłam drinka na blat i wstała i pociągnęła mnie.
-Co się dzieje?
-Mają towar.-powiedziała, dalej mnie ciągnąc.Nie rozumiałam.Jaki towar?Zastanawiałam się czym może być ten "towar", nawet miałam zamiar się zapytać mojej towarzyszki, ale szybko wybiłam sobie ten pomysł z głowy.Doszliśmy do stolika przy którym wcześniej siedziałyśmy z chłopakami.Arthur chichrał się do wszystkich i wszystkiego.Przerażało mnie to.Podeszłam bliżej i zobaczyłam wstrzykawki,tabletki... Innym słowem narkotyki.Nigdy nie widziałam na żywo narkotyków, pamiętam jak w szkole na apelach mówili o nich i mówili jakie to złe, uwierzyłam im, nie chciałam próbować.
Chrissy wzięła szaszetke z zawartym w niej białym proszkiem i rozsypała tak, by były kreski.Trzy kreski.
Wzięła banknot 20 dolarowy zwinęła go, przykładając do jednej dziurki  nosa.Pochyliła się, przykładając rulonik do jednej z kresek i wciągnęła to gówno.Odchyliła się, dając rulonik chłopakowi, który siedział, koło Zayn.
-Twoja kolej Luke.
Chłopak powtórzył czynności Chrissy i też w ciągnął.Podał zwinięty banknot Malikowi.
-Zayn!-krzynełam, odwrócił się w moją stronę.
-Chesz?-zapytał, podając mi "narzędzie do wciągnięcia".
-Co!?NIE!Kto mnie zawiezie!? -krzyczałam.
-Nie jesteś już mała dziewczynką.-mruknął, wciągając.Jęknełam.Co ja teraz zrobię? 
-Ja mogę cię podwieźć.-powiedział chłopak, którego dotąd nie zauważyłam.Siedział za mną na końcu kanapy.Brązowe oczy i włosy cudownie się kontrastowały z jego bladą cerą.Pokiwałam i powiedziałam:
-Było by mi miło.-uśmiechnełam się delikatnie.Bił od niego spokój i opanowanie, aż dziwne, że jest na imprezie i w dodatku w gangu. Chyba... . 
-Smerfy!- krzyknęła, śmiejąc się Chrissy.Narkotyki zaczęły działać.

                                                               ***********

Siedziałam z Dylanem  na kanapie, a resztę gdzieś wywiało.Luke poszedł najprawdopodobniej w jakieś ustronne miejsce z pustakiem.Malik zniknął odrazu gdy zażył to cholerstwo, a Chrissy od czasu do czasu widziałam to z innym chłopakiem.Chłopak, który zaproponował mi podwózkę-Dylan, okazał się bardzo miłym gościem, zupełnie inny od tamtej reszty.Fajnie się z nim rozmawiało.Interesuje się elektroniką.Podejrzewam, że w gangu jest ten od tych wszystkich elektronicznych  gadżetów.
Dochodziła druga w nocy, chciało mi się spać, więc poprosiłam Dylana by mnie zawiózł.Zrobił to.Dałam mu adres Maxa i pojechaliśmy.W trakcie jazdy czasami wymienialiśmy się zdaniami, ale to nie było nic istotnego.

                                                          ************

Żałuje.Żałuje, że w pakowałam się w to całe gówno.Nie daje rady, nie zakocha się we mnie.Nie lepiej było go zabić?Owiele łatwiej.On mnie olewa, ma mnie w dupie.Idiotko!Musisz się bardziej postarać!Bardziej!
Tak, muszę się postarać.Muszę go zabić.To moja misja.Dokonam tego.Postaram się.

________________________________________________________________________________________
Witam!
Jestem w Białce Tatrzańskiej i piszę dla was rozdział :).
Kolejny rozdział mooooże, ale nie jestem pewna być w tym tygodniu.
Poznaliście Chrissy i Dylana!! No i Luka... Trochę.
Może zauważyłyście może nie, pojawiła się ankieta w prawym, górnym rogu, chciałabym byście na nią zagłosowały zgodnie z prawdą.
Pozdrawiam! :****

PS.Czy tylko ja jak czytam blog/książkę i tam jest słowo 'postaram' to ja je czytam jako 'posram'?

Tak tylko pytam :/.

10 stycznia 2015

Rozdział 8

-yyy.. Konikowa 69-uśmiechnęłam się, aż mnie mięśnie twarzy zabolały.Zobaczyłam za Malikiem, mojego byłego przyjaciela Maxa, wychodzącego ze sklepu.Nagle mi się coś przypomniało.

-Sienen wyjdź z tej cholernej łazienki!-krzyknął Max, waląc rękami w drzwi od łazienki, gdzie się znajdowałam.Moje ręce się trzęsły, szukając moich przyjaciółek..Nigdzie ich nie było.Axaria na pewno je schowała, ale dalej szukałam.
-Spieprzaj stąd!Daj mi święty spokój!-Krzyczałam a Max nie przestawał walić w drzwi.
-Nie!Sienen porozmawiajmy, ja... ja nie wybaczę sobie, jeżeli coś sobie zrobisz.-przy ostatnich słowach głos mu się załamał.Moich żyletek nie ma, a bardzo potrzebuje ich.Spojrzałam na mały szklany wazonik z kwiatami, który stał w kąciku okna.Podbiegłam do niego, przy tym ślizgając się, ale złapałam.Podniosłam go na wysokości oczu, aby następnie go puścić.Ale przed tym powiedziałam:
-Aha czyli jesteś tutaj dlatego, by nie gryzło Cię sumienie?Fajnie-zaśmiałam się upuszczając wazon.Zaczął coś mówić, że to nie tak, że mnie coś, ale dalej nie usłyszałam, ponieważ  jego tłumaczenia zagłuszył dźwięk tłukącego się wazonu.Zdjęłam spodnie, wzięłam jeden kawałek stłuczonego wazonu, siadając na wanie.Max krzyczał i dobijał się do łazienki.
-Wypierdalaj stąd! Nie chce twojej pomocy!-powiedziałam podniesionym tonem i zrobiłam pierwsze cięcie.
-Dobrze już idę, ale pamiętaj, możesz na mnie zawsze liczyć.

Mogę na niego liczyć.Zawsze.
-Pytam się poważnie.-powiedział z przymrużonych oczu.Podałam mu adres mojego byłego(?) przyjaciela i powiedziałam , że się spieszę.

                                                                  ♦•♦•♦•♦•♦
Zadzwoniłam dzwonkiem, czekając aż ktoś otworzy.W progu stanął Max.Nie myślałam, że on otworzy, jak się jeszcze przyjaźniliśmy zawsze otwierała jego matka lub siostra, bo on nie raczył wyjść z swojego pokoju.Jego mina była bezcenna patrzył się na mnie z szokiem na twarzy.Patrzył na każdą część mojego ciała, oczywiście nie omijając cycków.Stałam i czekałam... .
W końcu dotarł do oczu.
-Sienen?-już mi się wcisnął sarkazm na język, ale się powstrzymałam.Musze być miła.
-Tak.-zrobiłam pół uśmiech.
-Co tu robisz?-powiedział, otwierając szerzej drzwi oraz wychodząc z progu.
Weszłam do jego domu.Od mojej ostatniej wizyty dużo się pozmieniało.Pamiętam jak tu roiło się od roślin.Pani Lexie, czyli mama Maxa, bardzo lubiła rośliny i je pielęgnować.A teraz została tylko jedna roślinka, która  zwiędnięta i wysuszona na raz.Może być tak?
Kiedyś na każdej, półce,blacie,stole leżał przy najmniej jeden kosmetyk, Maxa siostry Armanii.A teraz nic, tylko paczka papierosów,  jakieś nieważne bzdety i.. prezerwatywy?
Boże Max chciał zostać księdzem a teraz!?Wiele się pozmieniało od mojego ostatniego spotkania.
Wchodziliśmy na górę schodami, które kiedyś błyszczały czystością, a teraz w kącikach jest kurz i pajęczyny.Jego pokój masakra.Widziałam tylko kawałek pokoju przez nie domknięte drzwi,ale to już przekraczało wszystko.Ubrania leżące na podłodze,pudełko od pizzy zapewne z zawartością,butelki piwa i pewnie wiele innych rzeczy, których nie dostrzegłam.Jak to możliwe, był takim pedancikiem.Co się stało?Mam wyrzuty sumienia.Zostawiłam go, on bardziej mnie potrzebował niż ja jego.To najbardziej boli.
-Siadaj.-wskazał na kanapę, która znajdowała się w salonie.Była pokryta minimalnie ( czytaj.bardzo dużym) kurzem, ale i tak usiadłam.Max mi zawtórował.
-Co cię do mnie sprowadza?-kawa na stół.
-Czy ja bym mogła u ciebie na jakiś czas zamieszkać?-zdezorientowany, zmarszczył brwi.
-Dlaczego?
-Po prostu taki kolega... nie może się dowiedzieć się gdzie mieszkam, a chcę z nim utrzymywać kontakt.-Max otwierał usta by coś powiedzieć, lecz mu przerwałam-Może kiedyś ci powiem, ale nie teraz.-poruszyłam się niespokojnie na kanapie.Max przez chwilę na mnie patrzył, po czym stwierdził:
-Dobra. W sumie to mi brakuję towarzystwa w tym domu.
-Aaa.. dlaczego?Gdzie Armania, Le....
-Nie ma.-prze szkodził mi.Zmarszczyłam brwi bo nie rozumiałam.
-Jak to nie ma?
-Miały wypadek samochodowy półtora roku temu.Zginęły.-przestałam oddychać.Zginęły Pani Lexie, miła kochana, troszcząca się o mnie kiedy moi rodzice mieli mnie w dupie. Armania pomocna, sympatyczna, która zachowywała się wobec mnie jak idealna siostra, której nie miałam.W moich oczach pojawiły się łzy, kiedy sobie przypomniałam te chwilę z mamą Aleksa, Armą... .



Sienen, nie możesz płakać, pamiętasz co sobie obiecałaś?- odezwał się mój inteligenty głosik w głowie, którego posłuchałam, zaczęłam mrugać aby nie wypuszczać łez.
-Dla.. dlaczego mi nie powiedziałeś?
-Nie chciałaś mnie. To ty miałaś się odezwać, jeśli coś nie tak, nie ja.
-Ale..- chciałam się już tłumaczyć, lecz to przecież bez sensu, miał racje.Zmienię temat.
-Oczywiście ten pobyt tutaj nie będzie bezpłatny, będę ci płacić, za zamieszkanie.
-Wystarczy, że będziesz sprzątać i gotować.-powiedziała obojętnie.Chyba nie będziemy takimi przyjaciółmi.

                                              ♦•♦•♦•♦•♦
-Co ty robisz?!-krzyknęła i zapytała się Naomi, patrząc jak przenoszę kupkę bluzek do walizki.
-Pakuje się.-od powiedziałam spokojnie, składając spodnie.
-Ale.. gdzie?Axa!Chodź tu!-podparła się o framugę drzwi od mojego pokoju.Przyszła Axaria.
-Dokąd?-zapytał z drwiną.Nie można na spokojnie.
-Kurwa takie mądre jesteście?Ma Malik dowiedzieć , że mieszkam z dziewczynami, które są w  jego rywalizującym gangu!?-wstałam podniosłam brwi, robiąc zmarszczki na czole.Siostry zaniemówiły, spojrzały na sobie i pokiwały delikatnie głową. Axaria poszła a Naomi stwierdziła, że mi pomoże.
Przy pakowaniu się, dobrze się bawiłyśmy.Śmiałyśmy się, żartowałyśmy i wygłupiałyśmy.Dawno tak się nie śmiałam, w ogóle dawno nie byłyśmy tak blisko. Zapraszałyśmy Axe do nas, ale najstarsza siostra była nie ustępliwa.Axaria nigdy nie chciała się bawić, po imprezować,żartować.Była zawsze poważna, wszystkiego podchodziła z powagą,zwłaszcza do gangu. Nami jest osobą wesołą i śmieszną, ale jak przyjdzie co do czego to poważna.Jest bardzo inteligenta,czasami mnie tą cechą zadziwia.
-Wiem, że jestem piękna, ale przestań się tak patrzeć, jeszcze się zakochasz-na jej wypowiedź popatrzyłam na nią z przymrużonych powiek.A ona się tylko wyszczerzyła.

                                                                    ♦•♦•♦•♦•♦

  Piłam sobie kakao z Maxem, siedząc  na kanapie.Tak na tej kanapie co wcześniej, tylko teraz jest czysta bo ją odkurzałam jeszcze będzie ją trzeba umyć, nie mam zielonego pojęcia jak to umyję.
Wspominaliśmy dobrze czasy, ale też te złe kiedy ja odeszłam.Bardzo dużo u niego się pozmieniało, wypadek, kryzys firmy jego mamy, zerwanie Armani. Potrzebował mnie, bardziej niż ja jego.Gadaliśmy do późna, na pewno był już następny, czyli piątek impreza, Malik.No cóż, mam już wybraną kreacje, będzie dobrze, musi być.
-Tniesz się jeszcze?-zapytał Max, kierując głowę ku mnie.Popatrzyłam na niego,rozszerzonymi oczami.Nie spodziewałam się takiego pytania.
-Nie.-powiedziałam spuszczając wzrok, niewiem po co.
-To dobrze.

------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jeśli czytasz, napisz komentarz.


3 stycznia 2015

Rozdział 7

-Sienen!-krzyknęła Naomi, chcą się przytulic.Ja wstałam z krzesła, które znajdowało się w kuchni, wyciągając ręce w ten sposób, by pokazać, że nie chcę się przytulać.
-Całe?-zapytałam się najstarszej siostry, która dopiero co przyszła do pomieszczenia, w którym się znajdowałyśmy.
-Tak.-Axaria westchnęła, odpowiadając.
-To mnie już nic nie obchodzi.-mruknęłam, idąc do mojego pokoju.Niestety coś, a raczej ktoś mnie powstrzymał.
-Czekaj!Jak sprawa z Malikiem?-podeszła do mnie Axaria.
-Dobrze.Niedługo będzie mój.-skłamałam. Po prostu nie mam chęci z nią rozmawiać, a tym bardziej mówić jej co jest miedzy mną a Zaynem. Skierowałam się do łazienki, by się trochę odświeżyć i znów spotkam się z moimi bliznami.A tak poza tym planuje iść do galerii.

                                                                  ♦•♦•♦•♦•♦
Siedziała na ławce w galerii, odpoczywając.Przez dwie godziny chodziłam od jednego do drugiego sklepu, chwila odpoczynku mnie nie zbawi.Podziwiałam rośliny, które stały koło ławki, gdzie siedziałam.Nagle jakaś dziewczyna mnie zaczepiła.
-Hej. Mogłaś by mi powiedzieć gdzie jest Starbucks?-Poruszyła u mnie drażliwy temat.Ale postawiłam na sztuczny uśmiech i miła odpowiedź.
-Piętro wyżej, pójdź najbliższymi schodami i kieruj się w lewo, tam będzie.-wyszczerzyłam się jak najbardziej.
-Och, dziękuję.Tak w ogóle, jestem Seance.-uśmiechnęła się do mnie, podając mi rękę.Moja mina natychmiast owo się zmieniła na grymas.
-A ja nie jestem chętna na nowe znajomości. -warknęłam. Dziewczyna zamrugała oczami, jak to plastiki robią w takiej sytuacji, choć ona nie wyglądała i odeszła w stronę Starbucks'u.
Wstałam kierując się do wyjścia, ale usłyszałam jak ktoś woła mnie, odwróciłam się i zobaczyłam Malik we własnej osobie.Co on tu robił?
-Sienen,nie idź na policję.-Podszedł do mnie blisko.Bardzo blisko nasze klatki piersiowe się prawie stykały.
-Nie wiem zastanowię się.-powiedziałam, patrząc na w jego oczy
-Nie chce cię zabić.-pokręcił delikatnie głową.
-Mi wszystko jedno.
-Błagam Sienen, siedzę teraz jak na szpilkach, bojąc , że pójdziesz.Jedna akcja poszła mi płazem, jak teraz się dowiedzą będzie po mnie.
-Gdzie się podział ten oschły, mający wszystko w dupie Zayn?-Podniosłam jedną brew do góry.Westchnął.Jak się do niego wkręcić, by ta znajomość nie poszła w las?Śledzić go?Utrzymywać kontakty z Arthurem?Mam pomysł!Jaka ja genialna.
-Dobra ja nic nie wydam, jeżeli ty wkręcisz mnie w swoje życie.
-Co? Nie będziesz w gangu.-ostatnie słowo dodał szeptem
-Nie o to chodzi. Imprezy, twoi znajomi i tak dalej, no może jakieś drobne akcje... .-uśmiechnęłam się. Zayn patrzył na mnie jak na wariatkę.-Ja też potrzebuje zabawy, tamta impreza była moja pierwsza, dopiero co dostałam wolność.-kolejne kłamstwo.Marne kłamstwo-Tak to nic nie powiem.
Zayn patrzył na mnie przez dobre kilka minut, zastanawiając się, następnie podjął decyzję:
-Dobrze. Jutro 18 pod twoim domem będę podaj adres.-Wtedy zostałam sparaliżowana.Jak mu powiem prawdziwy adres to się dowie.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Komentarz nie boli .

Może w poniedziałek coś w stawie ale nie jestem pewna.

Lydia Land of Grafic