3 stycznia 2015

Rozdział 7

-Sienen!-krzyknęła Naomi, chcą się przytulic.Ja wstałam z krzesła, które znajdowało się w kuchni, wyciągając ręce w ten sposób, by pokazać, że nie chcę się przytulać.
-Całe?-zapytałam się najstarszej siostry, która dopiero co przyszła do pomieszczenia, w którym się znajdowałyśmy.
-Tak.-Axaria westchnęła, odpowiadając.
-To mnie już nic nie obchodzi.-mruknęłam, idąc do mojego pokoju.Niestety coś, a raczej ktoś mnie powstrzymał.
-Czekaj!Jak sprawa z Malikiem?-podeszła do mnie Axaria.
-Dobrze.Niedługo będzie mój.-skłamałam. Po prostu nie mam chęci z nią rozmawiać, a tym bardziej mówić jej co jest miedzy mną a Zaynem. Skierowałam się do łazienki, by się trochę odświeżyć i znów spotkam się z moimi bliznami.A tak poza tym planuje iść do galerii.

                                                                  ♦•♦•♦•♦•♦
Siedziała na ławce w galerii, odpoczywając.Przez dwie godziny chodziłam od jednego do drugiego sklepu, chwila odpoczynku mnie nie zbawi.Podziwiałam rośliny, które stały koło ławki, gdzie siedziałam.Nagle jakaś dziewczyna mnie zaczepiła.
-Hej. Mogłaś by mi powiedzieć gdzie jest Starbucks?-Poruszyła u mnie drażliwy temat.Ale postawiłam na sztuczny uśmiech i miła odpowiedź.
-Piętro wyżej, pójdź najbliższymi schodami i kieruj się w lewo, tam będzie.-wyszczerzyłam się jak najbardziej.
-Och, dziękuję.Tak w ogóle, jestem Seance.-uśmiechnęła się do mnie, podając mi rękę.Moja mina natychmiast owo się zmieniła na grymas.
-A ja nie jestem chętna na nowe znajomości. -warknęłam. Dziewczyna zamrugała oczami, jak to plastiki robią w takiej sytuacji, choć ona nie wyglądała i odeszła w stronę Starbucks'u.
Wstałam kierując się do wyjścia, ale usłyszałam jak ktoś woła mnie, odwróciłam się i zobaczyłam Malik we własnej osobie.Co on tu robił?
-Sienen,nie idź na policję.-Podszedł do mnie blisko.Bardzo blisko nasze klatki piersiowe się prawie stykały.
-Nie wiem zastanowię się.-powiedziałam, patrząc na w jego oczy
-Nie chce cię zabić.-pokręcił delikatnie głową.
-Mi wszystko jedno.
-Błagam Sienen, siedzę teraz jak na szpilkach, bojąc , że pójdziesz.Jedna akcja poszła mi płazem, jak teraz się dowiedzą będzie po mnie.
-Gdzie się podział ten oschły, mający wszystko w dupie Zayn?-Podniosłam jedną brew do góry.Westchnął.Jak się do niego wkręcić, by ta znajomość nie poszła w las?Śledzić go?Utrzymywać kontakty z Arthurem?Mam pomysł!Jaka ja genialna.
-Dobra ja nic nie wydam, jeżeli ty wkręcisz mnie w swoje życie.
-Co? Nie będziesz w gangu.-ostatnie słowo dodał szeptem
-Nie o to chodzi. Imprezy, twoi znajomi i tak dalej, no może jakieś drobne akcje... .-uśmiechnęłam się. Zayn patrzył na mnie jak na wariatkę.-Ja też potrzebuje zabawy, tamta impreza była moja pierwsza, dopiero co dostałam wolność.-kolejne kłamstwo.Marne kłamstwo-Tak to nic nie powiem.
Zayn patrzył na mnie przez dobre kilka minut, zastanawiając się, następnie podjął decyzję:
-Dobrze. Jutro 18 pod twoim domem będę podaj adres.-Wtedy zostałam sparaliżowana.Jak mu powiem prawdziwy adres to się dowie.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Komentarz nie boli .

Może w poniedziałek coś w stawie ale nie jestem pewna.

3 komentarze:

Lydia Land of Grafic