18 maja 2015

Rozdział 22

Nie sprw.
Pistolet był skierowany w nią, stanęła próbując uspokoić jej oszalałe serce,ale  bez skutku. Zastanawiała się czy uciec , gdzie     pieprz rośnie czy podbiec  do Zayn'a  i ryzykować swoim życiem. Ale przecież i tak umrzesz  , więc teraz czy później co to za różnica.
Gwałtownie się poruszyła , przemierzając odległość między nią , a Malikiem. Pod czas tego z pistoletu wydostały się trzy naboje, próbując w nią trafić, lecz nie zpudłowały.Była bardzo zwinna i wygimnastykowana.Sienen uderzyła mężczyznę, który postrzelił Zayn'a,   z pięści w twarz , następnie  w brzuch w przepone i zrobiła piruet z zamachniętą nogą , którą walneła przeciwnika  w nos , aż było słychać  dźwięk  złamania. Fagas upadł na podłogę, tracąc przytomność. Reyons podeszła do Zayn'a , który już zasypiał , trzymając się za brzuch.
-Malik nie zasypiaj! -powiedziała klepiąc  go lekko po policzku.Mulat otworzył lekko oczy i patrzył na nią z rochylonymi ustami.-Postaraj  się nie zasypiać.-rozkazała, zdejmując koszulę, pod którą  miała czarną bokserkę,  zawiązując  ją wokół jego brzucha , aby zatamować krew. Wzięła go pod ramię i próbowała go przenieść gdzieś w bezpieczne miejsce.Usłyszała syreny policyjne, kiedy płakała z bezsilności. Schowała ich w jakimś małym, brudnym zakątku i zaczekała,  aż gliny przejechały miejsce ich pobytu.Zadzwoniła do Arthura,  ale on nie odebrał, więc zadzwoniła do Dylana, który był w gangu Malika i spotkała go na jednej z imprez , na której była z Zayn'em. Siedziała na starej, popękanej ławce i czekała na kolegę. Zayn ledwo odychał i starał nie zasnąć,  co przychodziło mu to z trudem.Sienen patrzyła na niego i nie wiedziała jak mu pomóc , aż z jej oczu poleciały łzy. Od kiedy zrobiła się taka wrażliwa?Malik małym gestem pokazał , aby do niego się przytuliła. Brunetka delikatnie to zrobiła i powiedziała:
-Zaraz przyjedzie Dylan, będzie wszystko w porządku.
Zayn na to ucałował ją delikatnie w głowę. W jej brzuchu rozpełniło się przyjemne uczucie ciepła.
W ciszy poczekali 3 minuty , aż nie przyjechał po nich Dylan.
Chłopak rozpatrzył  stan Zayn'a  i postanowił , że pojadą do Dan'a , który jest lekarzem i  współpracuje z ich gangiem .
Mężczyzna , do którego pojechali,  aktualnie zszywał ranę Malika.A Sienen próbowała zasnąć na niewygodnej kanapie.Ale nie mogła.Przeszkadzały ją dziwne uczucie. Nie umiała tego określić.Pierwszy raz miała taką emocje.Aż przygryzła wargę, wyczuwając wypuklenie na tej części twarzy.Dotknęła palcem wskazującym i zdała sobie sprawę , że to zasnięta krew.Nawet nie wiedziała , kiedy sobie to zrobiła.
W tym samym momencie do pomieszczenie, w którym się znajdowała, przyszedł Dylan.Usiadł na skrawku kanapy i spojrzał na zmęczoną brunetkę.
-Nie możesz zasnąć?-zapytał szeptem.Dziewczyna pokiwała lekko głową oraz powiedziała:
-Jak Malik?
-Śpi ty też powinnaś.
-Nie mogę.
-Opowiem ci bajko-wierszyk.-postanowił Dylan , usadawiając się wygodniej.
-Bajko-wierszyk?Nie za duża jestem na takie coś?-zaśmiała się pod nosem.
-Absolutnie.Więc..-odchrząknął i zaczął mówić:

Gdzie święci pańscy jak gwiazdy świecą 
Z dwóch krańców świata dwie dusze lecą 

Pierwsza z nich czarna, smutna, ponura 

W nadziemskim świecie leci jak chmura 



A druga jasna, odziana biało 
Jak by ją słońce blaskiem oblało 
Kiedy w swym locie zbiegły się obie 
Umarłe lica spojrzały sobie 

To ty Maryjo? To ty Barbaro? 
Szepczą do siebie w cichą noc szarą 
Jakaś ty czarna, powiedz siostrzyczko 
Czemu ci białe z czerniało liczko 

Jak lilia biała byłaś na świecie 
Byłaś rumiana jak róży kwiecie 
Czy ciebie w czarnym zielu kąpali 
Czy cię w żałobny strój przyodziali 

Oj nie to, nie to, to nie od ziela 
Człek się nie czerni, i nie wybiela 
Nie raz ja matce odrzekłam ostro 
I nie raz kłótnie wsczynałam z siostrą 

Nie raz też ojciec i bracia mali 
Rzewnymi łzami na mnie płakali 
A Bóg policzył każdą łzę marną 
I one mnie to zrobiły czarną 

A ty siostrzyczko, czyś ty bez grzechu 
Na jakim tyś się bieliła blichu 
I w jakiej tyś się wodzie kąpała 
Żeś taka jasna i taka biała 

Znosiłam ludzkie krzywdy z spokojem 
Więc mnie Bóg jasnym przyodział strojem 
To rzekłszy w białe tuli się szatki 
I leci w jasność do Bożej Matki. 

Sienen uważnie słuchała pięknego wiersza, który ją niesamowicie wzruszył.W jej kącikach oczu pojawiły się łzy, ale na ustach był delikatny uśmiech.Zafascynował ją wiersz był taki cudowny, czysty i w pewnym sensie prawdziwy i to on sprawił, że brunetka nareszcie zasnęła.

Rano obudził ją dźwięk tłuczącego się naczynia.Rozciągnęła się ,  wstała i poszła do kuchni, z której odbiegały odgłosy.
-O siemson!-krzyknął Xavier, uśmiechając się do Reyons szeroko.
-Xavier co ty tu robisz?
-Jak usłyszałem , że moje przyjaciółeczka tu jest, to musiałem przyjechać!
-Wariat.-mruknęła, popijając czyjąś herbatę, po czym ją wypluła do zlewu.-Kto pije takie chujostwo!?-zapytała z grymasem na twarzy.
-Miałem nadzieje , że wypijesz-powiedział Xavier z szyderczym uśmiechem.Sienen popatrzyła na niego z przymrużonymi oczami.
-Gdzie Zayn?
-W pokoju.-powiedział Dylan wskazując na pokój, który znajdował się na przeciwko pomieszczenia, gdzie się znajdowała.Poszła tam, uchyliła lekko drzwi i wystawiła głowę za drzwi, sprawdzając czy śpi.Kiedy zobaczyła, że patrzy coś na telefonie, weszła w głąb pokoju.Jak ją zauważył , odstawił telefon na brudną, starą szafkę nocną, przesunął się do ściany, aby zrobić jej miejsce i zachęcił ją gestem, by się położyła obok niego.
Tak też zrobiła. Malik jedną ręką oplótł  ją w talii , a drugą złapał ją za dłoń i trzymał w żelaznym uścisku.
Pocałował ją w czoło, a w brzuchu Sienen coś się jakby zacisnęło.
-Dz-dziękuję.-szepnął Mulat.Bardzo trudno mu było to słowo powiedzieć.Może dlatego, że dawno nikomu na prawdę nie dziękował?
-Za co?-też cicho powiedziała, spoglądając na niego.
-Za uratowanie.Gdyby nie ty, wykrwawił bym się tam na śmierć.Oraz za to ,że ryzykowałaś na swoje życie.To było...-westchnął i nabrał powietrza.-odważne.
-I tak umrę, więc co to za różnica teraz czy później?
-Zawsze jesteś tak pesymistycznie nastawiona do życia?
-Jestem realistką.-powiedział, po czym odrazu do pomieszczenia wparował Xavier z Sienen telefonem, który dzwonił.Wyswobodziła się z uścisku Zayn'a i poderwała się biorąc aparat od kolegi geja.Przeszła do innego pokoju i odebrała połączenie od Seancy.
-Seancy co się dzieje?-zapytała, kiedy usłyszała szlochy po drugiej stronie.
-J-ja-a-szloch-n-niew-iem j-j-szloch.
-Seancy do rzeczy.
-J-ja jestem w ciąży!-powiedziała i rozpłakała się bardziej.
-A-ale jak, jak to?Z kim?
-Ni-e wiem.
-Jak to nie wiesz!?
_____________________________________________________________________________

Mega opóźnienie, wiem !Ale to dlatego,że jest koniec roku, ja muszę się podciągnąć, zrobić jakieś prace dodatkowe, wiecie jak to jest pod koniec roku, więc teraz do końca czerwca będzie to tak wyglądało.
Będę dodawać rozdziały, kiedy będę miała czas ( czyt. rzadko).Przepraszam, mam nadzieję , że rozumiecie.
Co do rozdziału, ok?Jak myślicie kto jest ojcem dziecka Seancy?Jakieś światełko nad głową się pali?
Jak zwykle zachęcam do komentowania!
Baju!


3 maja 2015

Rozdział 21

Nie sprawdzony.
Obudziła się w ramionach Malika, szczelnie zaplecionych wokół jej ciała.Jeszcze spał.Przyglądała mu się z delikatnym uśmiechem na ustach.Całą uwagę skupiła na jego  różanych wargach.Naszła ją wielka ochota i skosztować, choć na chwilę.Trochę się schyliła i musnęła delikatnie Zayn'a usta, na co on się obudził.Zawstydzona schowała twarz w poduszce, aby nie zobaczył jej rumieńców.Zdziwiła się, dlaczego się tak zachowała, przecież nigdy się nie rumieniła.
Malik zaczął całować po żuchwie i szyi, przez co Sienen dostała łaskotek.Próbowała się nie śmiać, ale kiedy chłopak, rozpoczął opuszkami palców wodził za uchem, nie wytrzymała i zaczęła chichotać.Wydostała twarz z poduszki i jej chichot przeobraził w głośny śmiech, ponieważ Zayn łaskotał ją po bokach brzucha.
-Pro.. szę j-już.. dość!-powiedziała między napadami śmiechu.
-Zapamiętaj sobie, że nie lubię jak ktoś mnie budzi.-odparł pół żartem pół na serio, kontynuował swoje tortury.
-Nie Z-zayn do.. dość, mn..ie to już b-boli.-oświadczyła poważnie, Mulat odrazu przestał, patrząc w jej oczy.Pochylił się nad nią i ją pocałował.Zszokowało to Sienen, bo skąd w nim tyle czułości?
-Co ci się na amory zabrało?-zapytała przygryzając wargę.
-A co nie pasuje tobie?Zaraz mogę się zmienić w aroganckiego dupka, myślącym tylko o sobie.-powiedział z delikatnym uśmiechem.
-Nie tak jest dobrze.-rzekła i przyciągnęła go do siebie, aby ich usta złączyły się w słodkim pocałunku.

-Siemson!-krzynął Xavier wparowując do domu.Malik i Sienen siedzieli w kuchni, która była połączona z salonem , a salon z przedpokojem, więc widzieli jak przyszedł.
-Hej.-powiedziała, wkładając sobie bekon do buzi.
-O Sienen!Witaj moja przyjaciółko!-uśmiechnął się, podszedł do niej i objął ją ramieniem.
-Czy ja o czymś nie wiem?-zapytał Zayn, przyglądając się całemu zajściu.
-Tsa... kiedyś się spotkaliśmy i jakoś zawarliśmy pakt.-wytłumaczyła się brunetka.Mulat podniósł jedną brew do góry i poszedł na piętro, ponieważ zaczął dzwonić jego telefon, który tam się znajdował.
-To co dobry jest w łóżku?-spytał się, uśmiechając się głupkowato oraz poruszając zabawnie brwiami.Sienen o mało, co nie zakrztusiła się sokiem pomarańczowym.
-Nie ruchaliśmy się.-powiedziała cicho, po czym dodała:-Sam sprawdź.
-Próbowałem.-mruknął, a Sienen uniosła brwi do góry i spojrzała na niego ze strachem.-No co tak się gapisz, nie posunąłem go, ale za to Arthur'a tak.-uśmiechnął się głupio.
-Arthur jest.. gejem?
-Nie po prostu chciał, zobaczyć jak to jest.
-Och.-westchnęła i zaczęła pić swoją już zimną herbatę.
Zaraz zbiegł Malik z góry i podszedł do brunetki.
-Sienen, mam do ciebie prośbę.-powiedział błagalnym głosem.
-Hmm?-odstawiła herbatę na stół.
-Pojedziesz ze mną do rodziców i będziesz udawać moją dziewczynę?
-Po co?
-Kiedyś  nakłamałem rodzicom, że wreszcie mam wybrankę życia i chcą ją poznać.
-Nakłamałeś?Nie uważasz , że to trochę  dziecinne jest?-zapytała, przechylając głowę.Sama pierdolisz takie głupoty, że aż uszy więdną- odezwała się podświadomość Sienen.
-Wiem, ale...-zaczął Zayn, ale brunetka mu przewała:
-Zgadzam się, kiedy jedziemy?

Sienen czekała  w samochodzie na Malika, który rozmawiał jeszcze z Xavier'em.Była ciekawa o czym mówili. Może o gangu?-Przez myśl przeleciało jej to pytanie.Nie musiała długo czekać, ponieważ Zayn zaraz wszedł do samochodu i go odpalił.
-Daleko mieszkają twoi rodzice?-zapytała, patrząc na niego.
-Nie, jest to wieś nie daleko Londynu, za godzinę będziemy tam.
-Ok.-mruknęła i oparła się łokcie o szybę.-Opowiedz mi coś o swojej rodzinie.-Mulat oblizał wargi i zacżał mówić;
-Mam trzy siostry- Safaa'e, Doniya'e i Waliyha'e, którę są ode mnie młodsze...
Sienen ciągle się uśmiechała jak opowiadał o swojej rodzinie.Widziała te radosne iskierki w jego oczach oraz podziwiała ten uśmiech, który nie schodził mu z twarzy.Oczywiście uważnie go słuchała.Próbowała zapamiętać każde słowo, aby dobrze wyjść przy rodzinie Malika.
W pewnym momencie położył swoją dużą dłoń na udzie Sienen i trzymał do końca jazdy.

-Witajcie!Jak dobrze, że już jesteście!-powiedziała matka Zayn'a , kiedy wysiadali z samochodu.Sienen czuła się niekomfortowo, ponieważ bała się , że zrobi coś głupiego lub powie.
Zazwyczaj ją nie obchodziło, kto, co o niej mówi, miała to gdzieś, alę tutaj chciała zrobić dobre wrażenie.W głębi duszy chciała, aby Malik był zadowolony z niej.
-A ty to pewnie narzeczona mojego synka.-uśmiechnęła się i przytuliła ją z całej siły, Reyons odwzajemniła uścisk.Narzeczona?-Pomyślała Sienen.Może coś jej się pomyliło?Albo idiota nie powiedział ci całej prawdy.Spojrzała na Mulata, który unikał jej spojrzenia.Okłamał ją.
-Co tak nic nie mówisz?-zapytała rodzicielka 'narzeczonego'
-Przepraszam, zamyśliłam się.Miło panią poznać.-uśmiechnęła się i weszła w głąb domu.Przed nią stanęły trzy dziewczyny, które były zniewalająco podobne do Zayn'a.Przedstawiły się i komplementowały Sienen, jaka ona nie piękna i jakie ma śliczne oczy.Malik tylko się przysłuchiwał i przyglądał się brunetce. dopiero teraz doszedł do niego fakt , że Reyons jest rzeczywiście piękna.Wcześniej tego nie dostrzegał dopiero teraz.
-Zapraszam do stołu!Jedzenie podane.-powiedziała jego matka.Wszyscy zasiedli do stołu. Wszyscy rozmawiali. Sienen była zasypana pytaniami.
-A ile masz lat?
-20.-kłamstwo.
-Gdzie pracujesz?
-J-ja studiuję.-kłamstwo.
-Ile jesteście razem?
-Rok.-kłamstwo.
-Ile chciałabyś mieć dzieci?
-Trójkę.-kłamstwo.Bo ona nienawidzi dzieci.
W pewnym momencie zadzwonił telefon Zayn'a, przeprosił i odszedł do stołu, by odebrać.
Sienen uśmiechnęła się i zaczęła rozmowę na temat pysznego lassange, które przygotowała.
Po 5 minutach do jadalni gwałtownie wparował Malik, łapiąc mocno Reyons za ramię, aż syknęła.
-Musimy iść.
-Co?Dlaczego?-zapytała głupio.-Proszę puść mnie.-poprosiła, ale on tylko zwiększy ucisk.
-Synu, co się dzieje?-Zayn nic nie powiedział tylko pociągnął Sienen, aby wstała.-Uspokój się!Robisz jej krzywdę!-krzyknął ojciec, kiedy Mulat prowadził brunetkę do samochodu.Wepchnął ją do pojazdu, okrążył go i sam wsiadł, zapalił auto oraz szybko odjechał.
-Świętnie się zachowałeś!-krzyknęła rozwścieczona brunetka.-Zwolnij do cholery!-powiedziała, kiedy zobaczyła ,że jedzie 210km/h .-Zayn!
-Czego!?
-Gówna psiego!Zwolnij!
-Nie mogę.
-Dlaczego?Co się dzieje?-Zapytała się , ale on milczał.-Powiedz!-czekała na jego odpowiedź.-Mam iść na policję?Czekaj tylko wezmę telefon.-Wyjęła z kieszeni telefon, który był jeszcze wczoraj rozładowany, oparła się o drzwi i zrobiła zdjęcie Malik'owi i licznikowi.
-Ty suko!-krzyknął i próbował wyrwać jej komórkę.-Ciebie do końca pojebało!
-Chyba ciebie!Narzeczona?Serio Malik?
Naprawdę zachowujesz się jak dziecko.Jeszcze mi o tym nie powiedziałeś, jesteś cholernym dupkiem, który myśli o sobie, jak ci nie wstyd!?Przez ciebie musiałam kłamać!W żywe oczy, takie pierdolić głupoty, że to się głowie się nie mieści!
-Bardzo dobrze ci szło to nie wiem w czym problem?
-W tym , że ja nie chce, a co jeśli to się wyda?
-Nie wyda.
-Ale mnie wkurwiasz.
-Wzajemnie.-powiedział, przyspieszając teraz licznik wskazywał 230km/h.
-Gdzie się tak kurwa spieszysz!?Kto zadzwonił!?
-Tylko buzia na kłódkę.Wrócił gang.-Sienen zmrużyła oczy.
-Jaśniej?-Zayn westchnął.
-Wrócił trzeci gang 18th  Kings.My od wieków między sobą toczymy walkę, bo ten trzeci- hunters szczerze oni nie robią nam zagrożenia.-na końcu swojej wypowiedzi się zaśmiał.
-Dlaczego?
-Bo w nim są baby.-ponownie się zaśmiał.Sienen w środku wrzała, bo przecież to jej gang, ona należy do niego tak samo jej siostra i reszta rodziny.
-Wrócił i co?-powiedziała oschle, aż za bardzo, ponieważ Malik się nią spojrzał, marszcząc brwi.
-Zaatakował nas.-powiedział, Sienen rozejrzała się, by dowiedzieć się gdzie są.Już byli w Londynie, kierowali na część Malika gangu.-Sluchaj, zaraz skręcę , zatrzymam się , a ty szybko wysiądziesz okej?
-Nie.
-Sienen, nie stawiaj uporu, błagam choć raz.
-Nie.-Malik skręcił i się zatrzymał.
-Wysiadaj.-Sienen pokręciła głową.-Błagam cię, wypierdalaj z tego samochodu.-powiedział z zaciśniętymi zębami.Dziewczyna biła się z myślami, ale postanowiła sobie odpuścić.Wysiadła  z pojazdu.Malik odrazu pojechał.Rozglądnęła się i wnioskowała , że nie wie gdzie jest.Nigdy po tej stronie miasta nie była.nie pozwalali jej na to rodzice.Kurwa-powiedziała w myślach.Postanowiła się kierować intuicją, więc poszła w pierwszą lepszą w stronę.
Skręcała i szła z nadzieją , że znajdzie jakieś znajome miejsce, niestety nie znalazła.Natomiast co raz bardziej słyszała krzyki, pisk opon oraz strzały.Chciała tam pójść, al e zarazem nie, ponieważ bała się.Ciekawość wygrała pobiegła w stronę dźwięków.Dotarła do centrum zamieszania.Widziała samochody , które rozbijały i ścigały, ludzi, którzy trzymali broń w rękach.Ten widok nią strząsł, lecz nie tak aby uciekała.Szła w dłuż dużego szarego budynku, aby być jak najmniej zauważoną.
Nagle kierował się prosto na nią czarny samochód.Przestraszona Sienen, pobiegła do kąta.Przycisnęła się do niego jak najbardziej.Pojazd nie trafił w nią, ponieważ zatrzymały go dwie ściany, z których powstał kąt prosty.Reyons weszła na maskę samochodu i przebiegła przez maszynę, po czym skoczyła z niego i pobiegła przed siebie.Kierowca zdołał z wyjść i ją gonić.
Weszła w jakiś opuszczony budynek, nie mając już siły.Mężczyzna był tuż za nią krzycząc:
-Choć maleńka, zabawimy się!
Z jej oczu wypływały łzy bezsilności.Wbiegła w ślepą uliczkę.To koniec-powtarzała sobie.Kierowca wrednie śmiał się podchodząc do niej.Złapał ją tyłek, na co ona kopnęła go w krocze.Mężczyzna schylił się.Reyons wykorzystała to i kopnęła do mocno w ramię,że poleciał do tyłu oraz jeszcze raz walnęła go w przyrodzenie.I znowu pobiegła.Wyszła z budynku i odrazu jej oczom ukazał się upadający na ziemię Zayn.Krzyknęła, przez co sprawca postrzelenia Malik dostrzegł ją.Kierował w nią broń.
________________________________________________________________________________
Powtarzam nie sprawdzony.
Bejbisy moje!
Jak tam wrażenia może być?Moim zdaniem taki sobie, nie popisałam się.
Podoba wam się szablon?Bo mi bardzoooooo<3.
Serdecznie dziękuje Lydii, która go zrobiła jest niesamowity.A wam podoba się?Możecie wyrazić swoją opinie w komentarzach!Zachęcam.
By the way nie wiem czy będzie rozdział za tydzień.I'm sorry.
Baju!



Lydia Land of Grafic