Pistolet był skierowany w nią, stanęła próbując uspokoić jej oszalałe serce,ale bez skutku. Zastanawiała się czy uciec , gdzie pieprz rośnie czy podbiec do Zayn'a i ryzykować swoim życiem. Ale przecież i tak umrzesz , więc teraz czy później co to za różnica.
Gwałtownie się poruszyła , przemierzając odległość między nią , a Malikiem. Pod czas tego z pistoletu wydostały się trzy naboje, próbując w nią trafić, lecz nie zpudłowały.Była bardzo zwinna i wygimnastykowana.Sienen uderzyła mężczyznę, który postrzelił Zayn'a, z pięści w twarz , następnie w brzuch w przepone i zrobiła piruet z zamachniętą nogą , którą walneła przeciwnika w nos , aż było słychać dźwięk złamania. Fagas upadł na podłogę, tracąc przytomność. Reyons podeszła do Zayn'a , który już zasypiał , trzymając się za brzuch.
-Malik nie zasypiaj! -powiedziała klepiąc go lekko po policzku.Mulat otworzył lekko oczy i patrzył na nią z rochylonymi ustami.-Postaraj się nie zasypiać.-rozkazała, zdejmując koszulę, pod którą miała czarną bokserkę, zawiązując ją wokół jego brzucha , aby zatamować krew. Wzięła go pod ramię i próbowała go przenieść gdzieś w bezpieczne miejsce.Usłyszała syreny policyjne, kiedy płakała z bezsilności. Schowała ich w jakimś małym, brudnym zakątku i zaczekała, aż gliny przejechały miejsce ich pobytu.Zadzwoniła do Arthura, ale on nie odebrał, więc zadzwoniła do Dylana, który był w gangu Malika i spotkała go na jednej z imprez , na której była z Zayn'em. Siedziała na starej, popękanej ławce i czekała na kolegę. Zayn ledwo odychał i starał nie zasnąć, co przychodziło mu to z trudem.Sienen patrzyła na niego i nie wiedziała jak mu pomóc , aż z jej oczu poleciały łzy. Od kiedy zrobiła się taka wrażliwa?Malik małym gestem pokazał , aby do niego się przytuliła. Brunetka delikatnie to zrobiła i powiedziała:
-Zaraz przyjedzie Dylan, będzie wszystko w porządku.
Zayn na to ucałował ją delikatnie w głowę. W jej brzuchu rozpełniło się przyjemne uczucie ciepła.
W ciszy poczekali 3 minuty , aż nie przyjechał po nich Dylan.
Chłopak rozpatrzył stan Zayn'a i postanowił , że pojadą do Dan'a , który jest lekarzem i współpracuje z ich gangiem .
Mężczyzna , do którego pojechali, aktualnie zszywał ranę Malika.A Sienen próbowała zasnąć na niewygodnej kanapie.Ale nie mogła.Przeszkadzały ją dziwne uczucie. Nie umiała tego określić.Pierwszy raz miała taką emocje.Aż przygryzła wargę, wyczuwając wypuklenie na tej części twarzy.Dotknęła palcem wskazującym i zdała sobie sprawę , że to zasnięta krew.Nawet nie wiedziała , kiedy sobie to zrobiła.
W tym samym momencie do pomieszczenie, w którym się znajdowała, przyszedł Dylan.Usiadł na skrawku kanapy i spojrzał na zmęczoną brunetkę.
-Nie możesz zasnąć?-zapytał szeptem.Dziewczyna pokiwała lekko głową oraz powiedziała:
-Jak Malik?
-Śpi ty też powinnaś.
-Nie mogę.
-Opowiem ci bajko-wierszyk.-postanowił Dylan , usadawiając się wygodniej.
-Bajko-wierszyk?Nie za duża jestem na takie coś?-zaśmiała się pod nosem.
-Absolutnie.Więc..-odchrząknął i zaczął mówić:
Gdzie święci pańscy jak gwiazdy świecą
Z dwóch krańców świata dwie dusze lecą
Pierwsza z nich czarna, smutna, ponura
W nadziemskim świecie leci jak chmura
A druga jasna, odziana biało
Jak by ją słońce blaskiem oblało
Kiedy w swym locie zbiegły się obie
Umarłe lica spojrzały sobie
To ty Maryjo? To ty Barbaro?
Szepczą do siebie w cichą noc szarą
Jakaś ty czarna, powiedz siostrzyczko
Czemu ci białe z czerniało liczko
Jak lilia biała byłaś na świecie
Byłaś rumiana jak róży kwiecie
Czy ciebie w czarnym zielu kąpali
Czy cię w żałobny strój przyodziali
Oj nie to, nie to, to nie od ziela
Człek się nie czerni, i nie wybiela
Nie raz ja matce odrzekłam ostro
I nie raz kłótnie wsczynałam z siostrą
Nie raz też ojciec i bracia mali
Rzewnymi łzami na mnie płakali
A Bóg policzył każdą łzę marną
I one mnie to zrobiły czarną
A ty siostrzyczko, czyś ty bez grzechu
Na jakim tyś się bieliła blichu
I w jakiej tyś się wodzie kąpała
Żeś taka jasna i taka biała
Znosiłam ludzkie krzywdy z spokojem
Więc mnie Bóg jasnym przyodział strojem
To rzekłszy w białe tuli się szatki
I leci w jasność do Bożej Matki.
Sienen uważnie słuchała pięknego wiersza, który ją niesamowicie wzruszył.W jej kącikach oczu pojawiły się łzy, ale na ustach był delikatny uśmiech.Zafascynował ją wiersz był taki cudowny, czysty i w pewnym sensie prawdziwy i to on sprawił, że brunetka nareszcie zasnęła.
Rano obudził ją dźwięk tłuczącego się naczynia.Rozciągnęła się , wstała i poszła do kuchni, z której odbiegały odgłosy.
-O siemson!-krzyknął Xavier, uśmiechając się do Reyons szeroko.
-Xavier co ty tu robisz?
-Jak usłyszałem , że moje przyjaciółeczka tu jest, to musiałem przyjechać!
-Wariat.-mruknęła, popijając czyjąś herbatę, po czym ją wypluła do zlewu.-Kto pije takie chujostwo!?-zapytała z grymasem na twarzy.
-Miałem nadzieje , że wypijesz-powiedział Xavier z szyderczym uśmiechem.Sienen popatrzyła na niego z przymrużonymi oczami.
-Gdzie Zayn?
-W pokoju.-powiedział Dylan wskazując na pokój, który znajdował się na przeciwko pomieszczenia, gdzie się znajdowała.Poszła tam, uchyliła lekko drzwi i wystawiła głowę za drzwi, sprawdzając czy śpi.Kiedy zobaczyła, że patrzy coś na telefonie, weszła w głąb pokoju.Jak ją zauważył , odstawił telefon na brudną, starą szafkę nocną, przesunął się do ściany, aby zrobić jej miejsce i zachęcił ją gestem, by się położyła obok niego.
Tak też zrobiła. Malik jedną ręką oplótł ją w talii , a drugą złapał ją za dłoń i trzymał w żelaznym uścisku.
Pocałował ją w czoło, a w brzuchu Sienen coś się jakby zacisnęło.
-Dz-dziękuję.-szepnął Mulat.Bardzo trudno mu było to słowo powiedzieć.Może dlatego, że dawno nikomu na prawdę nie dziękował?
-Za co?-też cicho powiedziała, spoglądając na niego.
-Za uratowanie.Gdyby nie ty, wykrwawił bym się tam na śmierć.Oraz za to ,że ryzykowałaś na swoje życie.To było...-westchnął i nabrał powietrza.-odważne.
-I tak umrę, więc co to za różnica teraz czy później?
-Zawsze jesteś tak pesymistycznie nastawiona do życia?
-Jestem realistką.-powiedział, po czym odrazu do pomieszczenia wparował Xavier z Sienen telefonem, który dzwonił.Wyswobodziła się z uścisku Zayn'a i poderwała się biorąc aparat od kolegi geja.Przeszła do innego pokoju i odebrała połączenie od Seancy.
-Seancy co się dzieje?-zapytała, kiedy usłyszała szlochy po drugiej stronie.
-J-ja-a-szloch-n-niew-iem j-j-szloch.
-Seancy do rzeczy.
-J-ja jestem w ciąży!-powiedziała i rozpłakała się bardziej.
-A-ale jak, jak to?Z kim?
-Ni-e wiem.
-Jak to nie wiesz!?
_____________________________________________________________________________
Mega opóźnienie, wiem !Ale to dlatego,że jest koniec roku, ja muszę się podciągnąć, zrobić jakieś prace dodatkowe, wiecie jak to jest pod koniec roku, więc teraz do końca czerwca będzie to tak wyglądało.
Będę dodawać rozdziały, kiedy będę miała czas ( czyt. rzadko).Przepraszam, mam nadzieję , że rozumiecie.
Co do rozdziału, ok?Jak myślicie kto jest ojcem dziecka Seancy?Jakieś światełko nad głową się pali?
Jak zwykle zachęcam do komentowania!
Baju!
-O siemson!-krzyknął Xavier, uśmiechając się do Reyons szeroko.
-Xavier co ty tu robisz?
-Jak usłyszałem , że moje przyjaciółeczka tu jest, to musiałem przyjechać!
-Wariat.-mruknęła, popijając czyjąś herbatę, po czym ją wypluła do zlewu.-Kto pije takie chujostwo!?-zapytała z grymasem na twarzy.
-Miałem nadzieje , że wypijesz-powiedział Xavier z szyderczym uśmiechem.Sienen popatrzyła na niego z przymrużonymi oczami.
-Gdzie Zayn?
-W pokoju.-powiedział Dylan wskazując na pokój, który znajdował się na przeciwko pomieszczenia, gdzie się znajdowała.Poszła tam, uchyliła lekko drzwi i wystawiła głowę za drzwi, sprawdzając czy śpi.Kiedy zobaczyła, że patrzy coś na telefonie, weszła w głąb pokoju.Jak ją zauważył , odstawił telefon na brudną, starą szafkę nocną, przesunął się do ściany, aby zrobić jej miejsce i zachęcił ją gestem, by się położyła obok niego.
Tak też zrobiła. Malik jedną ręką oplótł ją w talii , a drugą złapał ją za dłoń i trzymał w żelaznym uścisku.
Pocałował ją w czoło, a w brzuchu Sienen coś się jakby zacisnęło.
-Dz-dziękuję.-szepnął Mulat.Bardzo trudno mu było to słowo powiedzieć.Może dlatego, że dawno nikomu na prawdę nie dziękował?
-Za co?-też cicho powiedziała, spoglądając na niego.
-Za uratowanie.Gdyby nie ty, wykrwawił bym się tam na śmierć.Oraz za to ,że ryzykowałaś na swoje życie.To było...-westchnął i nabrał powietrza.-odważne.
-I tak umrę, więc co to za różnica teraz czy później?
-Zawsze jesteś tak pesymistycznie nastawiona do życia?
-Jestem realistką.-powiedział, po czym odrazu do pomieszczenia wparował Xavier z Sienen telefonem, który dzwonił.Wyswobodziła się z uścisku Zayn'a i poderwała się biorąc aparat od kolegi geja.Przeszła do innego pokoju i odebrała połączenie od Seancy.
-Seancy co się dzieje?-zapytała, kiedy usłyszała szlochy po drugiej stronie.
-J-ja-a-szloch-n-niew-iem j-j-szloch.
-Seancy do rzeczy.
-J-ja jestem w ciąży!-powiedziała i rozpłakała się bardziej.
-A-ale jak, jak to?Z kim?
-Ni-e wiem.
-Jak to nie wiesz!?
_____________________________________________________________________________
Mega opóźnienie, wiem !Ale to dlatego,że jest koniec roku, ja muszę się podciągnąć, zrobić jakieś prace dodatkowe, wiecie jak to jest pod koniec roku, więc teraz do końca czerwca będzie to tak wyglądało.
Będę dodawać rozdziały, kiedy będę miała czas ( czyt. rzadko).Przepraszam, mam nadzieję , że rozumiecie.
Co do rozdziału, ok?Jak myślicie kto jest ojcem dziecka Seancy?Jakieś światełko nad głową się pali?
Jak zwykle zachęcam do komentowania!
Baju!